Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

mniej to więcej
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:00, 08 Kwi 2015    Temat postu:

annaliza napisał:


W przeciwnym razie nigdy nie dostalabym podwyzki. Ani innych przyjemnosci.


No tak. Inny punkt widzenia. Podwyżki daję sobie sama, a od nadmiaru innych przyjemności (jak sama dobrze sobie nie robię*) to mnie głowa boli.

* zakupy choćby. Not talking


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati
nieustraszony granatnik


Dołączył: 15 Lip 2014
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 81 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:32, 08 Kwi 2015    Temat postu:

W sumie temat mistrzowski

z pewnością 'im mniej' daje pole do popisu dla ludzkiej potrzeby 'więcej'..
'im mniej' jest również 'więcej' niż wcześniej się miało lub czuło.. Bo 'im mniej' nie znaczy 'nic' tylko 'im mniej' dąży do '-nieskończoności' a dążenie to budzi więcej ludzkiej kreacji, motywacji i.. frustracji.. Jednak jest coś w tym, że im mniej ludzie mają , tym chętniej się dziela i więcej oddają.. Im więcej o tym temacie myślę, tym liczba jego aspektów rośnie, ale w końcu zacznie spadać.. Jednak im ich mniej będzie, tym więcej treści z nich wydobede - być może
Sztormi jesteś kapitana!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:49, 08 Kwi 2015    Temat postu:

Kurcze... Taki fajny (chyba) temat, a ja ciągle nie mogę zabrać głosu, bo nie wiem co to, czy kto to, są ci - noooo... hedoniści!
Ostatecznie mógłbym coś na temat wygooglować i wkleić coś tam?... Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Śro 23:34, 08 Kwi 2015    Temat postu:

W jednym radio powiedzieli, że "im więcej Ciebie, tym mniej" to picie do flaszki wódki.
Mondrze baaaaardzo, polać im!


aaaaaaaaaaaaaaaaa propos:



Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez slepa i brzydka dnia Czw 1:12, 09 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sławomir
mrówkolep jadowity


Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:03, 09 Kwi 2015    Temat postu:

Pasztet napisał:
Cały ten tekst 'mniej znaczy więcej' powstał zdaje się jako hasło modernistycznej architektury na początku XX wieku. Chodziło o minimalizm w tworzeniu. Rozmaite interpretacje rozszerzające można o kant dupy potłuc, jak zwykle zresztą, kiedy zgrabny bon mot usiłuje się podpinać bez kontekstu pod rozmaite dziedziny życia.
jasne, analogicznie w piosence "I Still Haven't Found What I'm Looking For" Bono żali się, że nie może znaleźć płatków śniadaniowych

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sławomir
mrówkolep jadowity


Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:52, 11 Kwi 2015    Temat postu:

czytam teraz książkę pewnego psychologa, który stwierdził we wstępie, że nie należy bać się anegdotek (zasadniczo sekowanych przez ponure naukowe towarzycho), gdyż często pozwalają w lekki sposób naswietlić dość skomplikowane problemy. spróbujmy więc z anegdotką (ukradzioną z jeszcze innej książki):


pewien buddyjski mnich mieszkał wysoko w górach, w małym kamiennym domku. daleko, daleko w oddali znajdował się ocean, który w niezwykle malowniczy sposób wypełniał widok aż po horyzont. ale tego olśniewającego widoku nie sposób było zobaczyć z drogi dojazdowej ani z podwórza przed domem, gdyż został on otoczony grubym kamiennym murem, kóry wszystko zasłaniał. gdy ktoś przekraczał bramę i przechodził podwórzem, przez krótką chwilę przechodził koło ukośnej szczeliny w murze, o tak dobranej szerokości i wyciętej w taki sposób, że przez krótką chwilę mógł widzieć piękno oceanu, a po przekroczeniu progu domu widok znikał.
co tak naprawdę działo sie na tym podwórzu? widok przepięknego oceanu był ograniczony do kilku chwil i dzięki temu pozostawał utrwalony na wieki. nikt, kto przechodził przez podwórze nigdy nie znudził się przepięknym widokiem, za każdym razem wypalał się umyśle z nową siłą. nawet dla kogoś mieszkającego w tym miejscu przez 50 lat, każde przejście koło szczeliny wywoływało emocje.



to jest właśnie istota problemu - jeśli czegoś pragniemy, chcemy mieć tego więcej. ale im bardziej jest to dla nas dostępne, tym szybciej przestaje być atrakcyjne, staje się rutyną i przestaje być widoczne. wtedy naturalnym odruchem jest zwiększenie dawki.

"mniej znaczy więcej" jest odwrotnym podejściem. zamiast rosnącego "więcej" proponuje raczej oscylacje pomiędzy "nic" i "coś". jeśli podeprzeć się analogią muzyczną - zamiast grać kilka nut coraz głośniej i szybciej, nauczyć się wprowadzić ciszę pomiędzy nuty - cisza oraz dźwięki mogą pomóc w zagraniu harmonijnej melodii


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:17, 12 Kwi 2015    Temat postu:

To zależy od rodzaju deficytu: jedni mają pragnienia, których nie mogą zaspokoić a inni mają wszystko i nie mają czego pragnąć.
Ci drudzy muszą więc wzbudzać w sobie pragnienia i oszczędnie gospodarować ich zaspokajaniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:48, 12 Kwi 2015    Temat postu:

Za to marzyć można sobie do woli!
Spełni się - fajnie.
Nie to też dobrze, ale to drugie życie się w końcu ma!
Mam takie okresy niemarzenia i czuję wówczas olbrzymi deficyt i pustkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:58, 12 Kwi 2015    Temat postu:

Jak to faktycznie jest z pragnieniami?
Nie zawsze pragnąc chcemy więcej i więcej, bo przecież możemy je zaspokoić i wtedy pragnienie znika.

Istotniejsze pytanie dlaczego tak boimy się stanu bez pragnień?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sławomir
mrówkolep jadowity


Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:56, 12 Kwi 2015    Temat postu:

przepraszam bardzo, ale to nie jest topik o niedoruchaniu

to jest topik o tym, że kiedy smakują nam żelki Haribo, to mamy z grubsza dwie drogi: albo zacząć jeść je na kilogramy, tony, wagony, albo narzucić sobie okres postu przechodzący w okres rozpusty, znowu postu itepe

zwiększanie ilości, wielkości, intensywności, częstości jakoś leży w naszej naturze bardziej niż post, z nie wiadomo jakiej przyczyny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annaliza
nawiedzony łowca sarkofagów


Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 242 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:57, 12 Kwi 2015    Temat postu:

Teraz to obnażyłes mentalnosc siedmiolatka. Porzygam sie, ale zjem cala paczke żelkow...

Gdybym miala dom z widokiem na ocean, ktory to widok zasłania kamienny mur, wyburzylabym mur i cieszyla sie widokiem oceanu przez caly czas zamiast wypisywac banaly w stylu Coelho.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pasztet
maszynista z Melbourne


Dołączył: 03 Lip 2011
Posty: 4878
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 524 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:32, 13 Kwi 2015    Temat postu:

Dokładnie. Istota hedonizmu nie leży w ilości, a w odczuwaniu przyjemności, ergo poszukiwaniu bodźców, które tę przyjemność sprawiają. Może przyda się cytat filmowy 'nie mogę cały czas wpierdalać sushi'. Kumasz Hans?

PS. Przy okazji tych pierdów, które napisałeś na tym topiku mógłbym wrzucić jeszcze jeden cyctat 'to, co dla ciebie jest sufitem, dla mnie jest podłogą', ale przecież nie muszę być taki cholernie szczery Hyhy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sławomir
mrówkolep jadowity


Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 6:17, 13 Kwi 2015    Temat postu:

co za zgrany duet

to może zamiast pieprzyć nie na temat (siedmiolatki, Coelho, hedonizm, suszi oraz sufit) odnieślibyście sie do tego jak rozumiecie "mniej to więcej"? to znaczy już pokazaliście, że nie rozumiecie, ale może w takim razie spróbujecie rozwinąć właśnie tę część, dlaczego nie rozumiecie? czy chodzi o to, że zawsze ma być więcej, szybciej, intensywniej, mocniej? "więcej"?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:28, 13 Kwi 2015    Temat postu:

Mniej gratów, więcej przestrzeni.
Mniej złości, więcej radości.

Mniej zrozumienia więcej utrapienia.
Mniej miłości, więcej samotności.

I tak dalej......, znaczy mniej więcej jakaś nie równowaga.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez letnisztorm dnia Pon 7:30, 13 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 13:04, 13 Kwi 2015    Temat postu:

Nigdy nie wyburzyłabym muru . Jestem na 200% pewna, że widok oceanu najdalej po miesiącu zamiast cieszyć zacząłby mnie irytować.
Co do Haribo to nie odpowiada mi żadna z opcji.
Gdybym kochała Harbo nie żarłabym ich do zerzygania, bo byłoby identycznie jak z widokiem na ocean. Nie stosowałabym też przemiennie okresów posuchy i rozpusty.
Codziennie jadłabym jedno Haribo, zawsze siadałabym do stołu o mniej więcej tej samej godzinie, przy świątecznej zastawie, przy świecach, przy ulubionej muzyce, proces zjedzenia odkładając w czasie. Wyłączałabym telefon, najpierw dogłebnie wąchała owo haribo, napawała się widokiem żelki, patrzyła w słońce przez pryzmat haribo itd.
Zasadniczo zrobiłabym wszystko, żeby przedłużyć przyjemność obcowania z Haribo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annaliza
nawiedzony łowca sarkofagów


Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 242 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:08, 13 Kwi 2015    Temat postu:

Hans napisał:
to może zamiast pieprzyć nie na temat (siedmiolatki, Coelho, hedonizm, suszi oraz sufit) odnieślibyście sie do tego jak rozumiecie "mniej to więcej"?


Rany, Hans, wypracowanie piszesz za dziecko?

Co trzeba Ci wytłumaczyć? Jakie są zalety prostoty, minimalizmu czy zwięzłości przekazu?

Każdy przedszkolak zna przysłowie: "co za dużo to niezdrowo".

A trochę starsi wiedzą, że im mniej coś skomplikowane, tym bardziej przejrzyste, lepsze (genialne w swojej prostocie).

Jeśli mniej słów (albo nawet jedno słowo) może wyrazić to samo, co więcej słów, to lepiej użyć mniejszej liczby słów.

Jeśli można coś osiągnąć mniejszym wysiłkiem /nakładem / kosztem – to lepiej, czyli "więcej".

Ale mogę też podać własny przykład. Z 2 klasy LO. Malowaliśmy jakąś abstrakcję na plastyce, nie pamiętam dokładnie ( właściwie to doskonale pamiętam, ale nie chce o tym pisać). W połowie zajęć podszedł do mnie nauczyciel i powiedział:

- Lizka, trzeba wiedzieć, kiedy skończyć. W tym przypadku, ten czas już nadszedł.
- ale sorze, to co ja mam robić przez resztę zajęć?
- rób co chcesz.

Więc robiłam, co chciałam..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annaliza
nawiedzony łowca sarkofagów


Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 242 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:17, 13 Kwi 2015    Temat postu:

Seeni napisał:
Jestem na 200% pewna, że widok oceanu najdalej po miesiącu zamiast cieszyć zacząłby mnie irytować.


Irytuje Cię widok za oknem? Przecież codziennie jest inny (o ile tylko nie widzisz muru).

Co do miłości do żelka..

A co, gdybyś po miesiącu odkryła, że te żelki wcale nie są takie dobre? Że jest tysiące lepszych rzeczy. Że bez sensu tracisz czas na cały ten rytuał, skoro jest jeszcze tyle smaków nieodkrytych. Że stałaś się niewolnikiem tej miłości do żelka i to chore uczucie przesłania Ci to, co ważne. Że zamiast napić się dobrego wina Ty spędzasz dziennie godzinę nad żelkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 15:48, 13 Kwi 2015    Temat postu:

Co do zasady widok za oknem mnie nie irytuje. Po prawdzie niespecjalnie wypatruję czegokolwiek w oknie, za moim oknem niewiele się dzieje, nie mam zwyczaju patrzeć rozumnie na to co za oknem, w tym sensie, że raczej, o ile patrzę, to przez a nie na.
Czy jakoś tak Think
Ta możliwość oglądania oceanu generalnie też nie mieści mi się w kategoriach jakiejkolwiek przyjemności, ale sama idea sięgania po to co przyjemne (dla kogoś może to być ten nieszczęsny widok) nieustannie i bez ograniczeń jest dla mnie antytezą przyjemności. Spowszedniałoby mi zwyczajnie i przestało cieszyć.
Co do miłości do żelka - gdybym odkryła, że żelkowy ceremoniał przestaje być przyjemny porzuciłabym żelki, przerzuciła się na ruskie, albo co.
Chodziło mi o coś zupełnie innego- o kontemplowanie chwil przyjemności. O niełykanie dobrego tylko rozsmakowywanie się w dobrym.
Żelki są mi zasadniczo obce, ale wiem jak to wygląda np. z książkami. Sam powrót do domu z księgarni czy biblioteki jest ekscytujący, bo rozważam której lekturze poddam się najpierw.( to mnie ohydnie nakręca) Książkom z księgarni towarzyszy dodatkowo zapach, który pobudza mi endorfiny. Oczywiście zdarza mi się, że rzucam się do czytania niezwłocznie po przyjściu do domu, ale o ile przyjemniej jest najpierw owinąć się kocykiem na ulubionym fotelu, zabezpieczyć w małe co nieco, jakąś lampkę wina i dla pewności na stoliczku położyć od razu trzy pozycje....
Teraz mi przyszło do głowy, że jak ktoś lubi ocean to ostatecznie w widoku też może się rozsmakować.... Think


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pogłoska
maszynista z Melbourne


Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 4672
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 336 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z o2
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:04, 13 Kwi 2015    Temat postu:

Hans napisał:

zwiększanie ilości, wielkości, intensywności, częstości jakoś leży w naszej naturze bardziej niż post, z nie wiadomo jakiej przyczyny


No przecież to akurat wiadomo i dziwię się, że lf nie wrzucił elaboratu na temat emocji dążenia i unikania. A może wrzucił i wykasował? )))
Natura, Wielka Manipulantka, każe nam unikać cierpienia i dążyć do przyjemności, która zawsze wiąże się z zaspokojeniem jakiejś potrzeby.
Mamy trwać i się rozmnażać. ))) A jednak! )))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sławomir
mrówkolep jadowity


Dołączył: 16 Lis 2014
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:26, 13 Kwi 2015    Temat postu:

Seeni napisał:
dla pewności na stoliczku położyć od razu trzy pozycje....
sama widzisz , że z tym kontemplowaniem przyjemności słabo nam wychodzi - bo o ile łatwo jest kontemplować to co może i jakoś tam smakuje, ale bez werwy (przykładowe żelki), to kontemplować coś do czego rwie się serce jest bardzo trudno, a może nawet jest to niewykonalne.

- dzisiaj trzy pozycje na zapas, jutro sześć i ukradkowe poczytywanie w pracy, po jakimś czasie ciągi orgiastycznego czytelnictwa, podczas którego domownicy na paluszkach przemykają pod ścianami a pies wyje z głodu oraz czarnej rozpaczy

"mniej to więcej" sugeruje, że to co spotyka nas odpowiednio rzadko przeżywamy intensywniej, nawet jeśli pojawia się jakaś regularność. czasami takie odstępy są czymś naturalnym, bo wyznaczane są przez prawa przyrody - jeśli kogoś cieszy wiosna, to raz do roku przez kilka tygodni będzie przeżywał duże emocje.

czy większe emocje, albo chociaż takie same będzie przeżywał ktoś, kto z pomocą większych środków zacznie przemieszczać się po Ziemi tak, żeby przez cały rok żyć w strefie wiosny? jak szybko zacznie tą wiosną rzygać?

czy to oznacza, że ograniczając samego siebie (budując sobie w życiu jakieś tam szczeliny), stajemy się szczęśliwsi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin