Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

o zwierzętach raz jeszcze
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
flykiller
Gość





PostWysłany: Czw 17:02, 27 Gru 2012    Temat postu: o zwierzętach raz jeszcze

Bardzo lubię książki pani Tokarczuk, nie tylko z uwagi na ładny i elegancki język, jakim są napisane ale, przede wszystkim, dlatego, że zawsze znajduję w nich coś dla siebie, coś o sobie, coś, co mogłabym sama powiedzieć, gdyby dano mi lepszy dar wymowy. I tak, przeczytałam ostatnio:

"Cierpienie człowieka łatwiej jest mi znieść niż cierpienia zwierzęcia. Człowiek ma własny, rozbudowany, rozgłoszony wszem i wobec ontologiczny status, co czyni go gatunkiem uprzywilejowanym. Ma kulturę i religię, żeby wspierały go w cierpieniu. Ma swoje racjonalizacje i sublimacje. Ma Boga, który go w końcu zbawi. Ludzkie cierpienia ma sens. Dla zwierzęcia nie ma pociechy, ani ulgi, bo nie czeka go żadne zbawienie. Nie ma też sensu. Ciało zwierzęcia nie należy do niego. Duszy nie ma. Cierpienie zwierzęcia jest absolutne, totalne".

pod czym mogłabym się podpisać w całości, z wyjątkiem zdania o sensie ludzkiego cierpienia, bo tego akurat nie dostrzegam. To jest taki nawiedzający mnie cyklicznie temat, który uwiera od lat niezadowoleniem z siebie, z własnej niemocy i bezwolności.



Bardzo bliskie jest mi wszystko to, o czym autorka pisze dalej w swojej książce:
o przypisywaniu sobie przez ludzi szczególnej roli wśród istot żyjących na ziemi i uzurpowaniu prawa do decydowaniu o losach innych gatunków, co jest świadectwem ograniczonej wyobraźni i nieumiejętności wyjścia poza jeden, odgórnie narzucony punkt widzenia.

"Wojna człowieka ze zwierzętami została wygrana, mówi Costello. Dziś są one naszymi jeńcami i niewolnikami, którym - by uzasadniać ten odrażający stan - odebraliśmy prawa podmiotów"

"Nauka wyprowadziła nas w pole. Pomimo wszystkich badań i eksperymentów naukowych, nie dowiedzieliśmy się i prawdopodobnie nigdy nie dowiemy, co dzieje się w umyśle krowy czy psa. Będziemy spekulować i podpierać się różnymi założeniami (...) Dlaczego przyjmujemy, że zwierzęta nie mają rozumu ani świadomości? - pyta Costello. Skoro nie wiemy, równie dobrze moglibyśmy założyć coś zupełnie przeciwnego, prawda? Nie zakładamy."

Dlaczego nie założymy, że zwierzęta też mają świadomość, inną od naszej i niemożliwą do odkodowania, ale niekoniecznie gorszą. Po prostu, inną. Zaobserwowano, na przykład, że słonie afrykańskie, po śmierci jednego z członków stada przechodzą coś w rodzaju żałoby. Skupiają się przez dłuższy czas nad martwym osobnikiem, delikatnie trącają go trąbami, sprawiają wrażenie - posługując się ludzką terminologią - poruszonych i smutnych. Może słonie mają świadomość śmierci? Nieodwracalności zdarzeń? Oczywiście, na swój odrębny, słoniowy, nieprzystający do ludzkiego, sposób, który usiłujemy wytłumaczyć przez analogię do ludzkich zachowań, bo jak inaczej moglibyśmy to robić(?)



czy
o przeszywających momentach szczególnej, odblokowanej na chwilę świadomości, gdy widzi się w całej potworności postępowanie człowieka wobec zwierząt. I o tym, jak szybko te chwile mijają, jak je w sobie zabijamy, zamiast wydobywać.

"To, że nie dostrzegamy horroru na co dzień, że nam umyka, że nie zastygamy w grozie, jest zdumiewające. Czy tak silnie działają mechanizmy obronne - te wszystkie potoczne, pragmatyczne argumenty, ale także i te, które znajdujemy na przykład w pismach Kartezjusza i Tomasza z Akwinu? Czy to może zwykła ludzka obawa przed wstrząsem, nawyk percepcyjnego lenistwa, brak refleksji, komfort ignorancji? (...)
Wgląd jest jednorazowy. Jest momentem, ma jednak swoje istniejące w czasie konsekwencje - nie można już wrócić do stanu poprzedniego"


Bardzo często mnie to zastanawia, jak możemy z tym żyć i dlaczego? Czy się nad tym nie zastanawiamy? Czy nikogo to nie obchodzi? Jak możemy hołubić naszych domowych pupilów, nasze ukochane pieski i kotki, i umiejscawiać je w jakimś zupełnie innym miejscu w hierarchii niż zjadane krowy i świnie, niż zwierzęta hodowane na futra? Dlaczego nie myślimy o kawałkach kupowanego mięsa jak o rozczłonkowanych zwłokach, bo przecież są nimi w istocie? Jak można to wszystko ze sobą tak sprawnie godzić, z koronnym argumentem na czele, że człowiek był i jest istotą mięsożerną?
No jest, owszem. Tylko już dawno przestał zaspokajać swoje potrzeby, a w ich miejsce zaspokaja swoje fanaberie, zachcianki.
Dlaczego nie przeraża nas - nie samo zjawisko - ale jego skala i gigantyczne marnotrawstwo produktów odzwierzęcych, jeden z najbardziej jaskrawych przejawów braku szacunku dla zwierzęcego życia?
Kiedyś ludzie sami zabijali zwierzęta, które chcieli zjeść i uraczyć nimi rodzinę. Sami musieli je złapać lub sami hodować, dbać o nie i pielęgnować je. To było proste i uczciwe.


I dlaczego
"Mówienie o zwierzętach, o cierpieniu zwierząt budzi często zażenowanie, jest „nawiedzone”, podobnie jak wegetarianizm czy domaganie się praw dla zwierząt. Mieści się w kategoriach dziwactwa, kłopotliwych idiosynkrazji"?

Dlaczego nikt nie puka się czoło, kiedy mówisz o przemocy wobec dzieci, a połowa wzrusza ramionami, gdy mówisz o zwierzętach?



I wreszcie:

"Uświadomienie sobie sytuacji, w jakiej się wszyscy znaleźliśmy, stawia nas pod ścianą, bo i nie ma nadziei, i wygląda na to, że świat nie został stworzony dobry, zaś jego fundamentem jest cierpienie, którego nie da się uniknąć. I chociaż nie wiemy, dlaczego tak jest, w tym ogromnym morzu beznadziejności należy zachowywać się godziwie - to właśnie czyni nas ludźmi, nie nasze DNA. Zachowywać się tak, jakby to miało znaczenie, jakby istniały zasady i normy, jakby istniało jakieś zbawiające i ratujące nas dobro, które nada naszym uczynkom sens"

To jest jakby clou tego rozdziału, strasznie smutne. Każda forma sprzeciwu jest dla nas. Pomagamy sobie ocalić coś w sobie. Nie pomagamy zwierzętom. Nie jesteśmy w stanie, więc od razu pojawia się pytanie - czy warto? Strasznie długo dojrzewam do odpowiedzi na nie i nie wiem, czy kiedykolwiek odpowiem twierdząco.





Wszystkie cytaty pochodzą z książki O. Tokarczuk "Moment niedźwiedzia"
Powrót do góry
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 17:48, 27 Gru 2012    Temat postu:

Bardzo trudny i bolesny temat poruszyłaś, Fly. Swoiste "rozdarcie" między mięsożernością, a cierpieniem zwierząt towarzyszy mi stale. Marzy mi się fabryka mięsa z komórek macierzystych świnki na przykład, ale pozbawiona układu nerwowego. Think Jest to możliwe?
Bez wielkiego trudu mogłabym zostać wegetarianką, ale mam świadomość swego nikłego znaczenia w procesie konsumpcji i byłoby to raczej okłamywanie siebie i sztuczne czyszczenie sumienia. Pat, Kochanieńka, Pat!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:56, 27 Gru 2012    Temat postu:

Jak wytłumaczyć to komarom i tasiemcom?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 18:03, 27 Gru 2012    Temat postu:

Zasadniczo nie zgadzam się z tezą, że zwierzęta nie mają duszy, życia po śmierci, nieba itd. Not talking
Cóż to na Boga, byłoby za niebo, w którym nie byłoby naszych ukochanych czworonogów.?

Moja młodsza córka, mimo lekcji religii, wyrastała w przekonaniu, że zwierzęta mają swoje niebo i gorąco, w codziennej modlitwie prosiła o to, żeby po śmierci do takiego nieba trafić, a nie do tego ludzkiego z harfami i aniołami. Nigdy nie wyprowadzałam jej z błędu, szczerze poniekąd wierząc, że jest wysoce prawdopodobne, że ma zwyczajnie rację.

Kocham zwierzęta, nie czuję zażenowania przejmując się ich cierpieniem, śmiercią. Nie czuję, że jest coś gorszego w tym, że płaczę nad psem zatłuczonym przez właściciela tak samo mocno, albo mocniej niż nad losem pobitego przez Ojca dziecka.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie śmierci swoich Rodziców, których kocham szaleńczo, od zawsze, ale moja wyobraźnia nie ogarnia także śmierci Mojego Kochanego Kudłacza. Jak nie ma duszy, kiedy ma? Zrozumienie, bezgraniczną miłość, przywiązanie- okazuje mi na każdym kroku. Jak mogłabym nie próbować oddać tego chociaż po części, nie cierpieć po takiej stracie, albo co gorsza nie umieć się do tego przyznać?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 18:27, 27 Gru 2012    Temat postu:

Nie wierzę w ludzkie niebo, zatem nie wierzę również w zwierzęce - nie mam potrzeby uciekania się do marnej pociechy, że jest coś po życiu. Żyjemy tylko tu i teraz. Natomiast gdy próbowałam kiedyś przypomnieć sobie najstraszniejszą śmierć i największą rozpacz jaka mnie dotknęła, to była śmierć i choroba mojego psa. Gdy zwierzyłam się ze swego odkrycia dzieciom, stwierdziły zgodnie, że to i dla nich było największą traumą.
Marną pociechą jest, że zwierzęta nie mają świadomości, odrębności istnienia. Poza oczywiście naszymi czworonogami, bo one są już bardziej ludzkie, niż zwierzęce. Serio, mój wujek ze wzruszeniem, które mnie bardzo bawiło, mówił o swoim psie: on jest mądry jak człowiek, tylko mówić nie umie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 18:54, 27 Gru 2012    Temat postu:

Mój umie. Not talking Mówi: wlej mi wody Kobieto, wstań w końcu z łózka, pobaw się z mną. Mówi: tak Cię kocham i jeszcze: chce mi się kupę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 19:41, 27 Gru 2012    Temat postu:

Seeni napisał:
Mój umie.

No tak, ale nie powie: pogadajmy o sensie istnienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 19:45, 27 Gru 2012    Temat postu:

Oszalałaś??? Ja z nikim nie rozmawiam o sensie istnienia, bo to nudne jest ohydnie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 19:47, 27 Gru 2012    Temat postu:

Taaa, bardziej zajmujące jest: "chcę kupę".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 20:18, 27 Gru 2012    Temat postu:

Zdecydowanie bardziej zajmujące właśnie z uwagi na to, że mówi to Pies. Biegam jak oszalała zakładając jednocześnie buty i szukając rękawiczek a On mnie pogania: szybciej, szybciej, zaraz będzie za PÓŹNO. A potem jest taki wdzięczny, że okazałam tyle celowej inteligencji a jego oczy mówią: Ty mnie zawsze rozumiesz.
Nudne gadki o sensie istnienia nijak mają się do prawdziwych, niepowtarzalnych chwil, w których czujesz się niesamowicie potrzebne i niezastąpiona niczym Batman.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Czw 20:20, 27 Gru 2012    Temat postu:

Kewa napisał:
Marzy mi się fabryka mięsa z komórek macierzystych świnki na przykład, ale pozbawiona układu nerwowego. Think

Ja widzę to jakoś tak, że jeśli mam odwagę coś zjeść, to powinnam też mieć odwagę i umiejętność to zabić, w humanitarny sposób. Tymczasem jemy anonimowe zwierzaki, zabite przez anonimowych ludzi, w anonimowym procesie, o którym, zwykle, nie mamy zielonego pojęcia. Trudno w takiej sytuacji o szacunek, o ludzkie odruchy, skoro nie mamy przed oczami żywego zwierzęcia, ani obrazu drogi, którą przeszło, lecz produkt finałowy, który nie przypomina już niczego żywego.

Kewa napisał:

Bez wielkiego trudu mogłabym zostać wegetarianką, ale mam świadomość swego nikłego znaczenia w procesie konsumpcji i byłoby to raczej okłamywanie siebie i sztuczne czyszczenie sumienia.

Myślę, że to może być większy trud, niż się zdaje, bo nie chodzi tylko o rezygnację z czegoś, za czym, być może, nawet się szczególnie nie przepada, ale o całkowitą reorganizację życia (jeśli chce się do tego podejść z głową). W przypadku osoby, która pracuje zawodowo, prowadzi dom i ma mięsożerną rodzinę, przejście na wegetarianizm to poważne przedsięwzięcie logistyczne.
Poza tym, gdyby to było takie proste, ludzie nie mówiliby "mogłabym/mógłbym, ale", tylko robili to, co uważają za właściwe. Dla mnie właśnie to "ale" jest oszukiwaniem siebie i szukaniem sztucznych kontrargumentów. O tym pisze Tokarczuk - należy zachowywać się tak, "jakby to miało jakieś znaczenie", nawet jeśli nie wierzymy, że ma. Jesteśmy w porządku wobec siebie. Jesteśmy w porządku wobec zwierząt. Nie pomożemy im. Ale nie pomagamy im także wtedy, kiedy nie jesteśmy w porządku ani wobec siebie, ani wobec nich. A skoro to i tak nie ma znaczenia, to może trzeba starać się ocalić jakąś wartość? Ludzką przyzwoitość, na przykład.

Aproxymat napisał:
Jak wytłumaczyć to komarom i tasiemcom?

Apro, nie zaczynaj
Nikt ich nie hoduje na masową skalę i nikt, na masową skalę, nie zabija (w każdym razie, nic mi nie jest wiadomo o pogromach tasiemców).

Seeni napisał:

Kocham zwierzęta (...)

Ale co sprawia, że jedne kochasz trochę bardziej, a inne trochę mniej? Czym kura zasłużyła sobie na brak Twojej miłości? Dlaczego jedne zwierzęta potrafimy obdarzać uczuciem i szacunkiem, a innym odmawiamy prawa do istnienia i przestajemy myśleć o nich w kategoriach żywych, czujących istot, kiedy stoimy przed ladami pełnymi mięsa i wędlin?

Kewa napisał:

Marną pociechą jest, że zwierzęta nie mają świadomości, odrębności istnienia.

No widzisz, Kewo. Przyjmujesz za pewnik, że nie mają świadomości. A skąd wiadomo, że nie mają? Kto to zbadał? Jak udowodnił? Kto wie, jak i o czym myśli zwierzę?

Kewa napisał:
Seeni napisał:
Mój umie.

No tak, ale nie powie: pogadajmy o sensie istnienia.

Może by i powiedział, ale po co ma gadać jak dziad do obrazu? Tongue out (1)
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 20:37, 27 Gru 2012    Temat postu:

flykiller napisał:

Ja widzę to jakoś tak, że jeśli mam odwagę coś zjeść, to powinnam też mieć odwagę i umiejętność to zabić, w humanitarny sposób. Tymczasem jemy anonimowe zwierzaki, zabite przez anonimowych ludzi, w anonimowym procesie, o którym, zwykle, nie mamy zielonego pojęcia. Trudno w takiej sytuacji o szacunek, o ludzkie odruchy, skoro nie mamy przed oczami żywego zwierzęcia, ani obrazu drogi, którą przeszło, lecz produkt finałowy, który nie przypomina już niczego żywego.

Nie mam tak. To jest inny prosiak. To jest prosiak jadalny a nie świnka Babe. Wiem, że to nieracjonalne, ale nie jestem w stanie wyobrazić sobie steku na talerzu jako żywego zwierzaka

flykiller napisał:


Ale co sprawia, że jedne kochasz trochę bardziej, a inne trochę mniej? Czym kura zasłużyła sobie na brak Twojej miłości? Dlaczego jedne zwierzęta potrafimy obdarzać uczuciem i szacunkiem, a innym odmawiamy prawa do istnienia i przestajemy myśleć o nich w kategoriach żywych, czujących istot, kiedy stoimy przed ladami pełnymi mięsa i wędlin?

Myślę, że dokładnie ta sama siła sprawcza, która powoduje, że jednych ludzi bardziej kochamy a los innych jest nam, co do zasady, obojętny.
Nie skrzywdzę świadomie żadnego człowieka, ale nie każdego lubię.Podobnie jest ze zwierzakami
Nie uprzedmiotowiam kur. Jestem w stanie wyobrazić sobie, że jest na świecie kura, którą mogłabym pokochać jak Nesia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Czw 20:53, 27 Gru 2012    Temat postu:

No tak. Ale nie deklarujesz "kocham ludzi", bo wiesz, że jednych kochasz bardziej, a innych trochę mniej. Nadto ci, którzy nie budzą Twojej sympatii, zapewne czymś sobie na to zasłużyli.
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 21:13, 27 Gru 2012    Temat postu:

Nie... wydaje mi się, że ja raczej deklaruję, że kocham ludzi. I to nawet czasami ( często) wprost. To jest dokładnie taka sama deklaracja, jak w przypadku zwierząt. Oczywiście kochanie ogółu( ludzkości, czy zwierząt) sprowadza się generalnie do nie wyrządzania im krzywdy. Prawdziwie kochać mogę tylko tych, których znam i którzy są mi bliscy.
Hmm...poniekąd jednak los obcych zwierząt jest mi bliższy niż los obcych mi ludzi. To chyba jest zwykły atawizm, że po ludzku mamy tendencję do ochrony, w pierwszej kolejności, tych bardziej bezbronnych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:17, 27 Gru 2012    Temat postu:

Mam dla Was dobrą wiadomość. Kilka firm jest na drodze do produkcji najwyższej jakości mięsa bez zwierzaczków. Jesli mozna hodować samo mięsko, to po co hodować całego zwierzaczka. Jest na ten temat kilka patentów i optymiści twierdzą, że pojawią się takie mięska za 5 - 10 lat. Po postu już teraz hoduje się np. skórę do przeszczepów, więc dlaczego nie ma się produkować (coś w rodzaju klonowania) szyneczki bez świnki, wołowinki bez krówki itd? I mięsożerca syty i zwierzątka całe. Cierpliwości.

Seeni: z psiaczkiem też można pogadać o życiu i sensie istnienia. Wielokrotnie o tym rozmawiałem z moimi pieskami i zawsze uważnie słuchały - ani razu nie wyjąc...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Czw 21:39, 27 Gru 2012    Temat postu:

Seeni, nieważne. Nie chodzi mi o punktowanie ludzkich niekonsekwencji i nieracjonalności, bo nikt nie jest od tego wolny. W ogóle, o nic mi nie chodzi. Ja tylko się zastanawiam, także na swoim przykładzie, jak to możliwe, że my (potraktujmy to "my" umownie) wrażliwi, empatyczni ludzie, obdarzeni zdolnością refleksji, bystrością umysłu, deklarujący, niejednokrotnie, sympatię dla żywego stworzenia, nie chcemy widzieć swojej roli w całym tym ogromnym, makabrycznym procesie masowego i zbędnego zabijania.
Na świecie jest mnóstwo okrucieństwa, na które nie mamy wpływu, ale w nim nie uczestniczymy. W tym przypadku jest inaczej. Nasz udział jest oczywisty.
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 21:46, 27 Gru 2012    Temat postu:

Bo to tak jest skonstrułowane: ptaszek zjada robaczka, kotek ptaszka, piesek kotka a pieska Chińczyk. Nie da rady inaczej. Nie jadam mięsa dla przyjemności zabijania zwierząt. Jadam je dwa, trzy razy w tygodniu, bo jak odstawiam mięso na dłużej to wypadają mi włosy. Nie uczestniczę wcale w procesie zbędnego zabijania. Zabijam, żeby jeść.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Czw 21:54, 27 Gru 2012    Temat postu:

Nie, no właśnie nie zabijasz. Pozwalasz, by zabijano w Twoim imieniu. I nie wiesz, jakie życie miało zwierzę, które spożywasz, ani jaką miało śmierć. Jeśli cierpiało, to jesteś współwinna. Nieświadomość nie chroni nas przed odpowiedzialnością, sama wiesz to najlepiej.
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 22:09, 27 Gru 2012    Temat postu:

Masz rację.
Nie wiem, co mogłabym z tym zrobić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Czw 23:04, 27 Gru 2012    Temat postu:

No, ja wiem, co ja bym mogła.
Tylko nie wiem, dlaczego dojrzewanie do tego zajmuje mi tak wiele czasu.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 1 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin