Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

self coaching i inne zagadnienia z psychologii
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
animavilis
Gość





PostWysłany: Pią 20:07, 17 Kwi 2009    Temat postu:

rose napisał:
Wiem, że za chwilę ktoś mi odpowie, że za dużo Makuszyńskiego w dzieciństwie się naczytałam.

Dlaczego Makuszyńskiego? Raczej "zagadnień z psychologii"
Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Pią 20:11, 17 Kwi 2009    Temat postu:

animavilis napisał:
rose napisał:
Wiem, że za chwilę ktoś mi odpowie, że za dużo Makuszyńskiego w dzieciństwie się naczytałam.

Dlaczego Makuszyńskiego? Raczej "zagadnień z psychologii"


Bo u Makuszyńskiego w książkach pastacie z natury złe przemieniały się pod wpływem dobra w anioły. Zazwyczaj okazywało się, że człowiek zły to tylko stwarzał pozory złego, pod wpływem jakiejś traumy czy przezyć w przeszłości. Think
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Sob 15:41, 18 Kwi 2009    Temat postu:

slepa i brzydka napisał:
w pracy nad soba, w kontroli emocji chodzi chyba raczej bardziej o to, aby nie dac sie zjesc zlym emocjom i aby nie generowac ich w sobie, sobie na zlosc i niekorzysc. prostszymi slowami, wedle mojego zrozumienia, to nauczenie sie cieszenia zyciem i nie pozwalanie, aby przeciwnosci losu wyprowadzaly nas z rownowagi. w takim postrzeganiu sprawy widze tez powazny brak, bo panowac nad soba nie jest rownoznaczne z pracowac nad soba. jesli pracuje nad soba, to przede wszystkim poznaje, rozumiem, wiem, zdobywam i takie tam.


slepa i brzydka napisał:

nigdy nie polecalabym opcji, w ktorej brak emocji nagatywnych. uwazam, ze czlowiek pozbawiony negatywnych emocji jest uposledzony. zycie to sinusoida, a kto probuje ja splaszczac, ten popelnia blad. sama jestem czlowiekiem bardzo emocjonalnym, a optuje za opcja, w ktorej pozwalajac sobie na nasze swojskie, negatywne wybuchy, robimy to tak, aby nam pomoglo, a innym nie poszlo w piety. mozna tak sie nauczyc bez szkody dla naszego ego i narastania frustracji.


Wrócę jeszcze na chwilę do tych postów ślepej i brzydkiej bo, moim zdaniem, bardzo dobrze oddają sens wspinania się na jakiś wyższy stopień samoświadomości, więc, chyba tak, chyba też pracy nad sobą. A jakoś szczególnie intensywnie zabrzmiały dla mnie w kontekście sprawy, która mnie w tej chwili bezpośrednio dotyka. Pracuję z osobą, której nie lubię, która drażni mnie w sposób niemiłosierny, w kontakcie z którą doznaję swoistej reakcji alergicznej [nakręca mnie negatywnie sam jej widok, sam jej głos], z osobą, o której mam jak najgorsze mniemanie. Sytuację pogarsza fakt, że nie mam rychłych perspektyw na pozbycie się jej z otoczenia, że osoba ta jest moim zwierzchnikiem, a także to, że bardzo nieliczna osobowo "komórka" pracy nie pozwala na omijanie tej postaci, na angażowanie innych, pozytywnych emocji w kontakty z innymi, lubianymi osobami.
I tutaj, na poziomie rozumu, logiki, wszystko jest w najlepszym porządku. Mam pełną świadomość tego, że generowanie i kumulowanie w sobie złych emocji, jest dla mnie wysoce szkodliwe w każdej perspektywie. Zarówno tej zupełnie bliskiej [ciągła złość, powarkiwanie, poranny dół z fobią "pracową" w tle], nieco dalszej [nerwica albo wrzody żołądka Anxious ] czy zupełnie dalekiej [życie jest krótkie, a wszyscy zmierzamy w jedną stronę, więc jaki sens i znaczenie może mieć, w tym kontekście, taka pierdoła]. Niestety, wszystkich moich ze wszech miar celnych [i cennych] spostrzeżeń, nie umiem przekuć na stosownie neutralne emocje. Po prostu, nie wiem, jak to się robi. Nie działają żadne sztuczki, którymi pragnę te emocje okiełznać je. Żadne wizualizacje, liczenie do dziesięciu, żadne powtarzanie w myśli pacyfistycznej mantry, żadna racjonalizacja, żadne wyszukiwanie dobrych stron, żadna melisa Nic. Czy naprawdę jestem aż tak tępa, że nie potrafię choćby przytłumić złych emocji, mając świadomość, jak bardzo są złe - dla mnie? Nie wiem nawet, czy bardziej mnie już w tej chwili zżera fakt, że muszę tolerować tego tłumoka, czy to, że pozwalam się sobie, przez takie nic, po kawałku zżerać.
Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Sob 15:57, 18 Kwi 2009    Temat postu:

Jejku anima aż Cię pokochałam za tego posta. Tfu. Zaraz znów ktoś napisze na o2, że się podlizuję. Ale jak tak miałam i mam juz to za sobą. Co zrobiłam. Niestety zmmieniłam dział.
Tak naprawdę staram się trzymać dystans. Szukać pozytywów. A jak juz nie znajduję to szukam litości dla danej osoby np. ona jest taka biedna i nikt jej nie lubi, przez to może jest taka i tak tkwi w tej spirali. Spróbuj może jej pożałować. Think
Ale bądź sobą i nie daj się zwariować. Bo ja jeszcze trochę i chyba .... Ale to juz było.
Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Sob 16:16, 18 Kwi 2009    Temat postu:

Zebym dobrze została odebrana. Po prostu już myślałam, że jestem złym człowiekiem. A ludzie mają jednak podobne problemy. Mój problem staje się już jednym z wielu podobnych problemów. Jest mi wtedy lżej. Ale nie to żebym komuś źle życzyła. O, to to nigdy. No chyba, że .... Blue_Light_Colorz_PDT_02
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Nie 8:39, 19 Kwi 2009    Temat postu:

rose napisał:
Po prostu już myślałam, że jestem złym człowiekiem.

Staram się "oduczać" postawy moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina, kiedy bywam uczestnikiem jakichś negatywnych zdarzeń. Nie zarzucam sobie, że jestem złym człowiekiem, bo kogoś nie lubię. Skoro rzeczywiście nie lubię, to mam podstawy.
Powrót do góry
ws
maszynista z Melbourne


Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 2151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 127 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 10:52, 19 Kwi 2009    Temat postu:

animavilis napisał:

Pracuję z osobą, której nie lubię, która drażni mnie w sposób niemiłosierny, w kontakcie z którą doznaję swoistej reakcji alergicznej [nakręca mnie negatywnie sam jej widok, sam jej głos], z osobą, o której mam jak najgorsze mniemanie.


znam to b. dobrze, z przeszłości, a dotyczyło to b. jeszcze uciążliwej kwestii, bo niezmienialnej, mianowicie bliskiej rodziny, pracę można zmienić
i kiedyś doznałam olśnienia, że:
a) ta osoba nie żywi wobec mnie takich uczuć jak ja wobec niej i że jedyną jej ,,winą,, jest to, że nie jest taka jak ja uważam, że powinna być
b) cała ta sprawa to mój problem, więc ode mnie zależy

i dziś, jest ok, choć pracy było sporo

genaralnie tu bym mogła skończyć, ale rzuciło mi się w oczy jeszcze Twoje Anima, szczególnie osobiste podejście, czyli brak dystansu do całej kwestii, oraz głęboka pogarda dla tego człowieka, z takim podejściem nic się nigdy nie zmieni, bo wszelkie próby są li tylko powierzchowne, zwłaszcza, że mówisz o tłumieniu, to nie działa


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ws dnia Nie 11:02, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
animavilis
Gość





PostWysłany: Nie 13:24, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby poruszyć ten temat, bo teraz czuję potrzebę rozjaśniania sytuacji, która właściwie nikogo nie interesuje [oprócz mnie, rzecz jasna].
W każdym razie, nie mogę, niestety, znaleźć analogii, między sytuacją, w której się znajduję, a punktem "a" z Twojego postu, ws, ponieważ "moja osoba" żywi wobec mnie podobne uczucia jak ja do niej [choć sądzę, że ani w połowie nawet tak intensywne]. Tak, to bez wątpienia mój problem, do którego brak mi dystansu i nie wiem, jak go rozwikłać. W krótkiej perspektywie z pewnością pomoże 2-3 tygodniowy urlop, na który się wybieram, ale czy ten dosłowny dystans uda mi się przekuć na neutralną obojętność po powrocie, nie wiem.
Jeśli chodzi o szacunek - szanuję ludzi za coś, tak interesownie, nie za sam fakt, że są ludźmi. Nie uważam, aby gatunek ludzki był tak szczególnie szlachetny, by mu się szacunek należał odgórnie, choć jestem skłonna, jeśli kogoś nie znam, obdarzać go szacunkiem "a priori", bo tak jest, po prostu, łatwiej. Łatwiej jest zakładać w człowieku istnienie dobrych cech, niż już na początku znajomości węszyć negatywy.
W tym konkretnym przypadku nie sposób szanować osoby, która nie szanuje innych. Nie czuję wyrzutów sumienia, tylko frustrację, z powodu niemożności osiągnięcia "wyższych stanów bytowania"
Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Nie 14:27, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Czasami mam ochotę napisać "piepszyć" dystans. Ciągle tylko dystans, brakuje ci dystansu, z dystansuj się do sprawy. Wiem, tak powinno być, ale czsami nie jest. Może łatwiej pójść i powiedzieć : nie lubię Cię, wg mnie jesteś.... Ale czy tak będzie łatwiej i co dalej... Nie wiem. Trudno, że tym postem zburzę moją budowaną postać. Ble To taki żart i pewnie tylko dla mnie zrozumiały.
Powrót do góry
zadziora
Gość





PostWysłany: Nie 17:43, 19 Kwi 2009    Temat postu:

animavilis napisał:
Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby poruszyć ten temat, bo teraz czuję potrzebę rozjaśniania sytuacji, która właściwie nikogo nie interesuje [oprócz mnie, rzecz jasna].


już nie bądź aż taką pierdołą i nie pisz, że nikogo 'Twoja' sytuacja nie interesuje; sądzę, że jeśli nie każdy z nas, to prawie każdy ma takie doswiadczenie za sobą albo przed (co gorsza)
masz o tyle kiepską sytuację, że istnieje pomiędzy Tobą a nią zależność służbowa, kiszka... albo dasz sobie na tak zwane wstrzymanie albo z czasem będzie coraz gorzej i zaczniesz szukać nowej pracy (o ile nie istnieje mozliwość zmiany departamentu, oddziału, otoczenia pracy?)
byłam w podobnej sytuacji, różnica polegała na tym, że to moja przełożona nienawidziła mnie jak psa, ona mi była kompletnie obojetna, nawet mi jej trochę szkoda było, bo była to samotna i nieszczęśliwa kobieta, w każdym razie urządziła mi takie piekło w robocie, że przez kwartał jedyny i nadrzędny cel jaki miałam to była zmiana departamentu, w końcu się udało co do kwestii nabierania dystansu- to będzie raczej trudne dopóki pozwalasz jej zajmować tak poczesne miejsce w Twoim rozkładzie dnia. jeśli przychodzi Ci ona do głowy poza pracą, w weekendy, etc to nie wróży zbyt dobrze; w pierwszej więc kolejności musiałabyś spróbować ograniczyć jej 'czas antenowy', czyli będąc w pracy nienawidź ją jak psa, przed pracą i po wyjściu z pracy nie dopuszczaj do sytuacji, że zaczynasz o niej myśleć. nawet jeśli Ci przychodzi do głowy- staraj się 'zabić' tę myśl inną. bardzo powoli, ale idzie to osiągnąć- w momencie kiedy jesteś w stanie panować nad tym, o czym myślisz, łatwiej kontrolować emocje

też mam mały problem w pracy, dotyczący nawiedzającego mnie w biurze po szkole 16-letniego syna mojej koleżanki pracowej, nie wiem jak jej kurde o tym powiedzieć, że mnie drażni jej latorośl
Powrót do góry
animavilis
Gość





PostWysłany: Nie 20:44, 19 Kwi 2009    Temat postu:

zadziora napisał:

też mam mały problem w pracy, dotyczący nawiedzającego mnie w biurze po szkole 16-letniego syna mojej koleżanki pracowej, nie wiem jak jej kurde o tym powiedzieć, że mnie drażni jej latorośl

Czyżby młodzieńcza fascynacja dojrzałą kobietą?
Powrót do góry
yapp
Łosiu


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 1693
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: http://www.trzydziestolatki.fora.pl/

PostWysłany: Nie 20:49, 19 Kwi 2009    Temat postu:

zadziora napisał:
nawiedzającego mnie w biurze po szkole 16-letniego syna mojej koleżanki
czyżby cielecym wzrokiem gapił Ci się w dekolt?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
STALKER
drzewo morelowe


Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 4098
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 346 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:55, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Też kiedyś dawno dawno temu miałem coś podobnego w pracy , postanowiłem jednego dnia że całą moc swoich negatywnych uczyć co do tej osoby ( niestety z dalekiej mojej rodziny ) skieruję na to że zostanę jego przełożonym.
Ściskałem zęby i pracowałem , poszedłem na kursy doszkalające , mówiłem sobie od jego imienia najbardziej przykre rzeczy ( typu nieudacznik , przegraniec , frajer ...) i jeszcze bardziej pracowałem nad tym aby zmienić w=swój status w pracy .
I dziwne jest to że kiedy dostałem podwyżkę , od razu na dwa szczebla w górę , to już minęło mi wszystko .Nie chciałem żadnych przykrości mu robić i pomagałem nawet czasami w trudnych sytuacjach dla niego .
A najważniejsze że przestał tak wpływać mnie , chociaż nadał coś tam mówił do mnie i coś małostkowego robił ...
Może to będzie dobrym kierunkiem ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fedrus
...


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 6266
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:55, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Cała Zadziora- 8 wersów Cioci dobra Rada i jeden wers- uwaga rzucona mimochodem, skutecznie przenosząca ciężar rozmowy na Zadziorkę i jej powodzenie u nastolatka. Tongue out (1)

ps.
I nie narzekaj, na przystojniakach młodszych wklejałaś Tongue out (1)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Nie 21:39, 19 Kwi 2009    Temat postu:

wypraszam sobie, najmłodszy jakiego wkleiłam to był ben barnes, już po dwudziestce, a co do dziatwy, wklejać ładne chłopię to jedno, a palcem dotknąć to drugie, nie zadaję się z dzieciuchami, czyli mężczyznami młodszymi od siebie; a Ty Fedrus po co sobie na mnie język strzępisz, przecież jaki koń jest, każdy widzi Blue_Light_Colorz_PDT_02
Powrót do góry
zadziora
Gość





PostWysłany: Nie 21:51, 19 Kwi 2009    Temat postu:

animavilis napisał:
zadziora napisał:

też mam mały problem w pracy, dotyczący nawiedzającego mnie w biurze po szkole 16-letniego syna mojej koleżanki pracowej, nie wiem jak jej kurde o tym powiedzieć, że mnie drażni jej latorośl

Czyżby młodzieńcza fascynacja dojrzałą kobietą?


nie wiem, czy fascynacja, czy cokolwiek innego, w każdym razie chłopak przychodzi niezadługo przed końcem biurowego dnia pracy, miałam pecha go poznać na urodzinach tejże koleżanki, na które ona mnie zaprosiła grzecznościowo, a ja równie grzecznościowo poszłam, bo nie łączą nas zbyt serdeczne stosunki, ot poprawno koleżeńskie; ona ma jakieś problemy rodzine- z mężem jak mniemam i chyba dość boleśnie przechodzi menopauzę z potężnymi wahaniami nastrojów i humorami włącznie, więc ją po prostu omijam- nie mój typ osobowościowy, czy jakoś tak; nie bardzo wiem więc jak jej powiedzieć o tym, że jej syn praktycznie codziennie wpierdziela mi się do biura, żeby się przywitać, a potem przychodzi jeszcze z dwa razy, żeby zapytać się czy może mi przynieść kawę z maszyny, no i koniecznie się pożegnać. nie mówiłabym nic, ale generalnie, jak mam drzwi od biura zamknięte wszyscy wiedzą, że jestem zajęta i nikt się nie wgramala, jak młodziak przychodzi i se włazi bez ceregieli to robią głupie miny i już widziałam porozumiewawcze uśmieszki... znając szybkość działania poczty pantoflowej i rozsiewania plotki wiem, że raczej prędzej niż później taka czy inna informacja do koleżanki i tak dotrze, a nie chcę żeby potem miała pretensje z kolei o to, że nic jej nie powiedziałam, ot taki mały dylemat
Powrót do góry
fedrus
...


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 6266
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:54, 19 Kwi 2009    Temat postu:

A musisz JEJ o tym mówić? Nie prościej porozmawiać ze sprawcą całego zamieszania?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zadziora
Gość





PostWysłany: Nie 22:00, 19 Kwi 2009    Temat postu:

nie mam kompletnie żadnego doświadczenia z młodzieżą w tym wieku, kompletnie nie wiem, co bym mu miała powiedzieć, próbowałam go zniechęcić lodowatym traktowaniem, kilkakrotnie go wyprosiłam wcale nie do końca uprzejmie, skutek zdaje się być odwrotny od zamierzonego
Powrót do góry
fedrus
...


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 6266
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:05, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Gdybym miał 16lat i przyszedł do Twojego biura pogapić się na...wiadome walory...to skutecznie zniechęciłoby mnie do ponownym wizyt publiczne wyśmianie mojego ubioru, uczesania czy czegoś w tym stylu.
Ale teraz młodzież jest bezczelna. No i zawsze mógłby czekać przy samochodzie, albo na wycieraczce przed domem...
Musisz go polubić, niech Ci nosi siatki z zakupami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
STALKER
drzewo morelowe


Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 4098
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 346 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:06, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Zadzior to zmień taktykę , zagadaj go na śmierć takimi blondynkowymi tematami , pokazuj swoje torebki , zapytaj jakiego proszku używa , opowiadaj długo i szczegółowo o przepisach pieczenia ciastek , cokolwiek nie odpowie to hihotaj i mów Yeas ! Great ! Wow ! , myślę że długo nie wytrzyma i w końcu sam ucieknie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 9 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin