Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Forumowa wartość dodana
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Wysypisko
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
animavilis
Gość





PostWysłany: Pią 20:24, 04 Lip 2008    Temat postu:

Rozmowa z samym sobą była niemal równie kojąca, jak pisanie do siebie. Wyciszał go ten stan, gdy wszystkie ścieżki myśli, rozpierzchłe i zagmatwane, zbiegały się w końcu w jedno. Tutte le strade conducono a Rooooma, a Roooma... - fałszował bezkarnie człapiąc korytarzem. Nie odpowiadało mu nawet echo. Przystanął. - Kryzys w branży szarlatanów?
Powrót do góry
stara_reklama
Gość





PostWysłany: Nie 2:45, 13 Lip 2008    Temat postu:

Znam paru szarlatanów w naszym szpitalu, choć znam to zbyt duże słowo. Tym razem zatem z małej litery napiszę, że znam. Zresztą, wszędzie szpicel "google" się kręci i teraz nikt się już nie odważy pisać. "Word" koryguje kompletnie bezrozumnie polskie oczywistości, że "sól warzona, ważona jest przez najdoskonalsze wagi". Trudna polska mowa, a w szpitalu to jeszcze w ryj można dostać za słowo "ryj" wypowiedziane pod adresem osła.
Kilku pacjentów poczuło się wyleczonych z choroby i odeszło ze szpitala. Doktor Aproxymatiusz wspominał, że oni wcale nie są wyleczeni i choroba powróci. Potem sam zapadł biedak na pewien rodzaj otępienia i powtarzał jak mantrę: "Nie chcę być ordynatorem, nie biorę kasy w kopercie. Nie chcę być ordynatorem, nie biorę kasy w kopercie..." Pensjonariusze szybko zorientowali się o co chodzi lecz nie znali numeru konta ordynatora. Ostatecznie, oczekiwanie stało się nudne do tego stopnia, że nawet nuda powiedziała: "dosyć! tipsy mi się odklejają na widok o którym nie mogę powiedzieć nic złego". Ostatecznie, wszystko wróciło do normy, jak to zwykle w szpitalu dla nienormalnych. Ostatecznie powiedziało: "nic nie jest pewne".
Wracając do jądra, sedna znaczy. Strach trochę pisać o zwierzakach - animach, bo się czepią potem człowieka, że takiego anima to on molestuje jak zwierzaka i potem obciach na całe zoo. Kto chodził do zoo i widział fotki z niego to rację przyzna, że obciach molestować zwierza. Z drugiej strony ..hmm.. jeszcze bardziej obciach molestować "z drugiej strony", a tym bardziej w saunie, jak ludzie patrzą.
Dowiedziałem się, że: "Twardym trzeba być, a nie miętkim" i warto pokazać na co człowieka (w znaczeniu bardzo szowinistycznym - mężczyznę) stać. Natychmiast pomyślałem o moim wróbelku. Zacząłem się zastanawiać, czy on zwykle stoi, czy tylko czasami? Z obserwacji wynikało, że jednak czasami siedzi, bo macha nóżkami.
Przypomniał mi się pewien znajomy ornitolog-szarlatan w znaczeniu "znam" jak na wstępie:

"Wróbelek jest mała ptaszyna,
wróbelek istotka niewielka,
on brzydką stonogę pochłania,
lecz nikt nie popiera wróbelka.

Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
że wróbelek jest druh nasz szczery ?

........................................................

Kochajcie wróbelka, dziewczęta,
kochajcie, do jasnej cholery !"

Wziąłem sobie do serca pierwsze dwa wersy jako podstawę miary z Sevres i to mnie uspokoiło Anxious
Powrót do góry
deja
jak kaktus


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 2899
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 10:27, 13 Lip 2008    Temat postu:

Ciężka burzowa atmosfera początku lata dała sie we znaki wszystkim - i pacjentom i personelowi szpitala.
Wiadomo, że szczególnie przy tego typu schorzeniach, jak te tu , podle znosi się gęste powietrze i okołoburzowy rodzaj jonizacji. Jedni nawet w tym okresie pochowali się w ciemne kąty i wzięli na przeczekanie nastawiając tylko oka i ucha. Inni ruszyli do boju na wszystkich frontach wytachając cieżką broń i waląc gdzie popadnie śmiedzącymi kartaczami.
Ordynator chciał złożyć wypowiedzenie (nie wiadomo czy miało to związek z NFZ, czy tylko z wewnętrznymi problemami szpitala).
Szcześiwie w okolicach rocznicy Bastylii, a już na pewno Grunwaldu nastąpił spokój. Ucichły grzmoty a ozon dotlemił nawet najbardziej zaczadzone szare materie i życie kliniczne wróciło do normy. Aż miło przejść korytarzami. hmmm ... nawet niektórzy pacjenci, jeśli strzelają, to z łóków w kształcie liry i gumowymi strzałami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Czw 19:43, 07 Sie 2008    Temat postu:

niebieski napisał:
Na zakończenie przydała by się puenta.


http://www.youtube.com/watch?v=3rYoRaxgOE0

Anxious
Powrót do góry
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:10, 07 Sie 2008    Temat postu:

Ej, musi być szansa na sequel.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aproxymat
Para X to my


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 33795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1537 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zewsząd
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:43, 08 Gru 2008    Temat postu:

Od dłuższego czasu w szpitalu zaczęły się problemy natury technicznej. Winda się zacinała, co gorsza często z pacjentami w środku, tynk obsypywał się ze ścian, siadało ogrzewanie i pękały szyby w oknach. Tak pacjenci jak i personel zaczęli tracić cierpliwość, a niektórzy przez dziury w uszkodzonym ogrodzeniu po prostu pouciekali i na nic zdały się poszukiwania.
Doktor Aproxymatiusz słał rozpaczliwe prośby do służb technicznych NFZ z nadzieją, że ktoś przyjedzie i naprawi co trzeba, jednak jego monity grzęzły w koszu niejakiej Pauliny i nic się nie działo więcej. Próba ewakuacji pacjentów do nowego szpitala okazała się wyjątkowo kłopotliwa, ze względu na problemy ze skopiowaniem archiwum ich danych. Niebieski, Fedrus i Nudziarz spontanicznie zaoferowali swą pomoc przy przepisywaniu wypłowiałych kart historii chorób, niestety szło im to powoli i na razie nie widać końca ich wysiłków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:57, 09 Gru 2008    Temat postu:

Pozostali pacjenci nie mogli uwierzyć, że niektórzy tak ochoczo i na własną rękę opuścili szpital. Zaczęli węszyć spisek. Po długich debatach doszli do wspólnego wniosku, że te wszystkie dywersje z zepsutą windą na czele to tylko wstęp do kolejnych uprowadzeń. Przerażony pacjent Glusiando postanowił dać się zaczipować
by ewentualne odszukanie go było łatwiejesze.
Tajemnicą jednak pozostało gdzie mu ten czip wszczepli. Jedno jest pewne - czip działa i Glusiando na cip, cip ochoczo przybiega.
Reszta pacjentów nie podjęła jeszcze decyzji w sprawie czipów.
Dla ogólnego ukojenia nerwów doktor Aproxymatiusz zaaplikował pacjentom Yerba Mate po której większość miała piękne wizje.
Pacjentowi Onemu ukazała się piękna łódka, a Szambuk ujrzał naraz tyle ponętnych, gołych, zgrabnych, opalonych tyłeczków, że mu oczy całkiem z orbit wyszły.
Sytuacja z lekka została opanowana.


Bobranoc mówi Wam Lulka zatrzaśnięta w zepsutej windzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Śro 9:10, 10 Gru 2008    Temat postu:

slepa z nieznajomym towarzyszem przykucnela w rogu piwnicy i z latarka w ustach oswietlajaca mapke, planowala trase ucieczki. mapka byla niewielka i lezala na podlodze, slepa zatem obie rece miala wolne. towarzysz podrozy zaciekawiony zapytal:
- slepa, dlaczego trzymasz latarke w ustach, skoro obie rece masz wolne?
- one wcale nie sa wolne - oburzyla sie slepa - jedna reka odgarniam odpadajace wlosy, a druga trzymam na twoim kolanie.
- nie trzymasz.
- trzymam!
- nie trzymasz!
zdenerwowana slepa przestala poprawiac sobie majtki i polozyla wolna reke na kolanie towarzysza... zdziwilo ja, ze to nie przeszlo. tajemniczy towarzysz skapnal sie zbyt latwo, ze tej reki wczesniej tam nie bylo... ale on zasadniczo nie pasowal do szpitala. uwazal, ze slepa tez do niego nie pasuje, dlatego byli tu teraz razem.

kilka odgarniec wlosow pozniej, plan ucieczki zostal opracowany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:30, 10 Gru 2008    Temat postu:

Postanowili spuścić z siebie powietrze i przecisnąć się przez rurę kanalizacyjną "dwudziestkę", której początek był w kolanku ślepej a koniec znajdował się w zbiorniku retencyjnym im. Towarzysza Nocy Litsopadowej, znajdującym się rzut beretem w podlubelskiej wsi Niedoścignice. Żaden ze Szczecińskich ochraniarzy szpitala nie podejrzewał, że ktoś porwie się na taką próbę.
Tej nocy - a była to godzina 13:37 pięknego popołudniowego wtorku Ślepa rozebrała się do naga, spuściła z siebie powietrze i pierwsza zaczęła wędrówkę po sieci kanalizacyjnej szpitala. W połowie drogi odwróciła się do swojego towarzysza i powiedziała: "po co Ci ten fortepian?" , ale nikt nie odpowiedział. Cisza, jaka zapanowała w rurze była najgłośniejszą jaką Ślepa usłyszała do tej pory. Zamarła i zaczęła liczyć średnią krajową. Okazało się, że za nią nikt nie podąża. Nie ma żadnego towarzysza ucieczki.
"Okłamali mnie" - pomyślała. "Nie powinnam była się rozbierać".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:09, 15 Gru 2008    Temat postu:

Powróciła do sali. Jej oczy znowu przetwarzały każde pęknięcie na ścianie, zszarzałe płytki i taboret na którym do niedawna siedział On - miłość jej życia, myśliwy pośród zwierzyny. Nagle pukanie do drzwi. "Przepraszam, jak długo zamierza się pani tam jeszcze gramolić?!" - sssyknęło coś z akcentem studolarówki. "Już momencik"- powiedziała Ślepa i wyszła z przymierzalni, z dżinsami na ramieniu i z typową dla kobiet jej pokolenia bluzką wymaczaną w wybielaczu. Wzrok przechodniów jaki ciągnął się za jej plecami - spacerującymi po Bien Nude Center - tworzył ciągnącą się ospale maź.
Drzwi obrotowe za którymi zniknęła skróciły męki temu kiślu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 7:37, 16 Gru 2008    Temat postu:

Droga do szczęścia jaką pokonywała Ślepa była długa, kręta i słomiana.
Wędrowała 7 dni i 5 nocy. Była wyczerpana. To był najdłuższy kilometr na jaki kiedykolwiek się porwała. Na mecie czekali już sanitariusze i giganci z branży reklamowej. Pragnęli by nosiła na sobie ich trzy paski, popielatą wstążkę, kapok i bezbarwne soczewki w kolorze bordo.
To był jej dzień. To spełnienie długo oczekiwanego szczęścia. To co ją miało spotkać za osiem sekund powaliło ją z nóg.
Z nikąd pojawiła się dziecięca motorynka i wjechała prosto w Ślepą.


Mijały tygodnie. Ślepa otrzepała się i parsknęła śmiechem. "To miała być motorynka?!" - zakpiła do kamery.
Jeździec motorynki otrzepał się z łabędzich piór, podszedł do Niej i powiedział: To ja, Najki. Wracamy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bea.ta
apiratka


Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 3801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:13, 16 Gru 2008    Temat postu:

Obrotowe drzwi obróciły się o 360 stopni i była znowu w środku zawieruchy mentalnej. Setki oczu spoglądało na nią i nie na nią. Wpatrzone ślepia niby w nią a ich odbicia wskazywaly, że widzą kogoś innego.
W jednych była Anima w czerwonym kapeluszu z rozwianymi włosami i z frywolnym uśmiechem na ustach, drugie przedstawialy Aproxymata stojącego w oddali z grożną miną i wymachującego rękoma na jakiegoś bota, w innym odbiciu zobaczyła chłopaka z nizin w objęciach z filigranowa brunetka wpatrzona w niego jak w obrazek.
Strach ma wielkie oczy, wyobrażnia ponosi....ślepa i nie slepa pospolicie uszczypneła sie w posladek , raz , drugi , trzeci i nic.....zwidy nadlatywały. Gdzie nie spojrzała widziała spojrzenia skierowanę na nią ale nie na nią. Co jest kuw....Mii się do niej uśmiecha jej własnym uśmiechem a szamil zawadiacko wymachuje biustonoszem niczym transparentem wiosennym.
Istne poplątanie z pomieszaniem. Kiedy już ślepa która ślepa nie była zaczęła łapać się w tym cyrku zza rogu wyskoczyły na nią wielkie oczy w wilka skórze i zobaczyła nich małpę.
To ją tak zaskoczyło, że od ponownie odruchowo uszczypała się w pośladek i spojrzała szybko w nagle pojawiające się na jej drodze zwierciadło.
Szybka kalkulacja, otrzeźwienie zmysłów i spojrzeniu towarzyszyły słowa :
-lustereczko, powiedz przecie, że Tą co widzę to nie ja przecieeee!
Popierniczyła się bajka z realiami a lustereczko jak to lustereczko rzekło miło:
-Coś ci się dziewcze popierniczyło. Małpa jaka jest każdy widzi, królowa może być jedna a małp jest wiele. Wszyscy z nich to mogą być Twoi przyjaciele . Angel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szb
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 4496
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1206 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 7:51, 17 Gru 2008    Temat postu:

Wtedy postanowiła rozwiać wszelkie wątpliwości i uszczypnęła się z siłą imagła, tym razem bliżej pachwiny. Poskutkowało. Gdy otworzyła oczy okazało się że stoi na środku krakowskiego rynku a każdy gołąb spogląda na nią jak na ziarenko słonecznika. Ślepa uśmiechnęła się słonecznie. Wtem gołąb-herszt podszedł do niej, zaczesał grzywkę i rzekł łamaną białostoczczyzną:
"grrrrrru, grrrrrru Ślepa?! grrrrru, czekaliśmy na grrrrrrrrru Ciebie"
Ślepa spojrzała na niego wymownie, dając znać swojemu żołnierzowi iż czas nadszedł. Że wszystko idzie z godnie z planem. Że się zaczęło!
- Jak macie na imię gołnierzu?!
- Grrrrregory, grrrrrru, Pani Praporszik.
Pięknie! - skończyła rozmowę Ślepa. I nagle w jej głowie stanęła pyszna ryżowa kuleczka ze skwarkami zawinięta w liść kapusty.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez szb dnia Śro 9:09, 17 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stara_reklama
Gość





PostWysłany: Wto 17:47, 30 Gru 2008    Temat postu:

- Wiecie, że w tym roku nie ma świąt?
- Jak to nie ma świąt? - chór odparł jednocześnie pytając
- Nie wiem "jak nie ma", ale nie ma i już. Nie uwierzycie, ale doktor Aproksymatiusz powiedział, że nie ma też truskawek.
- Wierzyłem w truskawki - to mówiąc rozpłakał się mały Garfi
- Nie becz - on tak tylko powiedział, ale potem przeprosił.
- O przepraszam! To nic nie zmienia - odezwał się ktoś z tłumu.
- Wracając do poprzedniej mojej myśli...hmm... myślę, że to świetna dziewczyna. O, nie. Przepraszam, to była wcześniejsza myśl, albo późniejsza. Wrócę do niej za moment. Mówiłem o tym, że nie ma świąt.
- a prezenty? nie będzie w tym roku prezentów? - spytał całkiem załamany Garfi.
- prezentów również nie będzie. Prezenty dostają ludzie przed świętem zenta, a u nas w szpitalu nie obchodzimy takich świąt. Słowo pre-zent to zlepek słów tak jak dajmy na to pre-paid.
- czyli trzeba za te prezenty wcześniej zapłacić, tak?
- nie Garfi. Nie trzeba za nie zapłacić. Nie mam siły już dłużej tłumaczyć.
- Hurra. Dobrze, że jest coś wspaniałego na świecie. Nie będzie prezentów, ale nie musimy za to za nie płacić - krzyczał i skakał z radości mały Garfi.
- Mam dla Was jeszcze gorszą wiadomość. Wczoraj w szpitalu ktoś zajumał mój rowerek. Nie jest to może takie bardzo najgorsze, bo wśród różnych gorszych ten nie był najgorszy. Wiadomo jednak i tu wrócę do mojej pierwszej myśli, że odjechała na tym rowerku Ślepa.
- tak zgadza się. Pojechała na północ - dodał doktor Aproksymatiusz
- wspominała, że wróci po północy, ale nie wiadomo dokładnie, bo ta północ jest taka duża, że będzie z tego przynajmniej cała noc, albo i więcej
- proszę to dla ciebie niebieski - odezwał się przerywając milczenie mały Garfi
- dziękuję, a co to jest w takim zawiniątku?
- to coś co bardzo lubię. Mama kazała mi przy takich okazjach mówić, że to z serca. Jak mówisz, że nie będzie już prezentów to mój będzie w tym roku ostatni.
- co mam z tym zrobić. Nie wygląda zbyt ciekawie.
- spróbuj, dobre. Bardzo lubię dlatego się podzieliłem.
- hmm... sam nie wiem. Na pewno to z serca?
- tak się tylko mówi... przecież wiadomo, że to ze sklepu... chyba ... Anxious

[edit] Mama mówiła żeby nie mówić dokładnie skąd tylko zawsze, że "z serca". Jak na przykład się mówi, że prezent mam dla kogoś z głowy to znaczy, że on nie jest z serca. Nie wolno też mówić z której ręki się podaje prezent, bo zarówno z drugiej jak i z pierwszej brzmi niesercowo. Nieładnie też brzmi "prezent z ciężkiej pracy" lub "prezent z przypadku".

- wiesz co Garfi, a ja bym chciał żebyś poprosił wszystkich pensjonariuszy naszego szpitala żeby byli po długiej nocy bardziej nienormalni niż są, bo nienormalność jest fajna. Żeby wszyscy rozłożyli swoje życzenia przy wejściu do szpitala, a ja będę im wszystkim składał.


Ostatnio zmieniony przez stara_reklama dnia Wto 21:24, 30 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Kasztanka
Gość





PostWysłany: Śro 14:40, 31 Gru 2008    Temat postu:

Spod podlogi dochodzily ja ciuchutkie odglosy.
- Ciekawe co to? Moze mysz animy, ktora jednak nie zdechla po nieswietach z przejedzenia? - pomyslala drapiac sie Park-erem za uchem. Miala juz co prawda wczesniej podejrzenia, ze uzywa Park-errora, ale ferdus uspokoil ja zapewnieniami o braku pomylek.
Miala problem ze wstawaniem. Zarowno z tym porannym, jak i z tym na proste nogi. Wykrecal jej sie od tego kregoslup w odcinku okololokciowym, a wlosy pod pachami dalej rosly swoim pachowlosowym trybem.
Nagle jednym susem z polobrotem znalazla sie tuz przy scianie. Odgarnela jednym pewnym ruchem kupke piasku z ktora w ostatnim czasie bardzo sie utozsamiala i oczom jej ukazal sie widok, ktorego pomimo wielu wezwan do zaplaty za winy nieprzewinione powinna sie w koncu spodziewac. W celi pod nia przez szklana podloge bylo widac jakiegos chlopaka, ktory szczerzac zeby w radosnym usmiechu tworzyl zyczenia noworoczne w imieniu wszystkich pieknych i mlodych obecnych w szpitalu.




- Ja pierdziu - pomyslala - a jak on on to podrzuci te pocztowke na tablice w imieniu jakiejs dziewczyny?...
Przerazenie wstrzasnelo jej materialnym cialem. Postanowila dzialac - do balu maskowego zostalo jedynie kilka godzin.
Powrót do góry
stara_reklama
Gość





PostWysłany: Wto 16:49, 17 Lut 2009    Temat postu:

Halo, halo. Echo, echo, echo...
Walnąłem pięścią z całej siły w stół. Nożyce nie powiedziały ani słowa... Pod wpływem uderzenia wylała mi się wczorajsza kawa na dzisiejszą klawiaturę. "Sklejone klawiszki" wyglądały tak samo źle jak "sklejone klawisze" lub "popsuta klawiatura". Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem - pomyślałem. Będę mężczyzną. Rozpłakałem się przypominając sobie, że to nie była kawa z mlekiem. O wielka rozpaczy! Bez klawiatury jestem przecież jak pies bez ogona, jak mąż bez kochanki, jak mężczyzna bez języka. Czułem, że się duszę w samotności wypowiedzi. Stanąłem przed lustrem i próbowałem pokazać temu drugiemu coś na migi. Niestety. Coś mi również pokazywał, ale nie zrozumiałem co. Duszę się, duszę, powietrza, tlenu, tlenu. Włączyłem gg jako namiastkę tlenu. Bez klawiatury mogłem chociaż robić dobre miny. Po długim wahaniu przełamałem się. Było to złamanie otwarte, ponadto postanowiłem być otwarty dla wszystkich. Wysłałem uśmieszek do kogoś kto jest pierwszy na mojej liście i najwięcej z nim od lat piszę. Po chwili przyszła upragniona odpowiedź : "Napisz pomoc aby uzyskać listę dostępnych funkcji." Odpowiedź wydawała mi się zachęcająca. Gdyby mi kiedyś jedna dziewczyna tak napisała to... ale, mniejsza o to. Byłem już zmęczony i nie chciało mi się specjalnie bawić w takie gierki. Pogłaskałem kota i wysłałem całusa z pożegnaniami. Zamknąłem okienko gg, bo był przeciąg. Nie chciałem być tego wieczoru sam. Miałem nadzieję, że ktoś przyjdzie i na szczęście przyszedł mail. Lubie jak mnie tak tytułują. "Dear Sir" przeczytałem w nagłówku. "Would you like to enlarge your..." Nie zrozumiałem dokładnie tego zdania. Chyba proponowali mi powiększenie groszy, ale to bez sensu przecież. W sumie mógłbym później taki nietypowy grosik pokazywać kolegom. Chciałem odpisać, że jeśli dadzą radę powiększyć do jednego cala to jestem nawet zainteresowany, ale ta nieszczęsna klawiatura... Kliknąłem jakiś link w którym trzeba było tylko podać numer karty kredytowej. Amerykanie to nawet mądrzy. Wszystko u nich najpierw wymyślają, a my w europie to kopiujemy. Ostatnio wymyślili kryzys i też skopiowaliśmy... ale, mniejsza o to. Od razu pomyśleli, że ktoś może mieć zalaną klawiaturę i wybierało się cyferki z takiej klawiaturki na ekranie. Później było tylko pytanie o jakość. Jakość powinna być oczywiście 100% i w polu quantity wpisałem 100. Fajna firma. Napisali nawet, że dostanę coś za friko jak chcę taką jakość. Mogłem już spokojnie wyłączyć komputer, ale nigdzie nie znalazłem napisu "wyłącz".

Drzwi od izolatki otworzyły się z trzaskiem. Wyglądała pześlicznie z tą nową szminką na ustach. Rozebrałem ją machinalnie wzrokiem. Była tak bardzo rozebrana, że bałem się, iż nie znajdę później wszystkich śrubek żeby ją złożyć.

- Co robisz przy moim laptopie?
- Nie wiem jak wyłączyć
- Naciśnij "start"
- ale ja chcę wyłączyć, a nie włączyć
- głupi jesteś. Naciśnij "start" bez gadania.
- sama naciśnij
- dobra, jak będziesz dzisiaj grzeczny i zjesz swoje tabletki to pokażę ci jak można wyłączyć naciskając jeden klawisz
- obiecuję, będę grzeczny i zjem wszystkie moje tabletki
- naciskasz tu - nacisnęła klawisz i nic się nie zmieniło
- widzisz? nie działa
- dlaczego te klawisze mi się kleją do palców?
- bo one też Cię lubią
- dlaczego tu tak pachnie kawą?
- bo zrobiłem dla nas kawę wczoraj, ale nie przyszłaś i dzisiaj przez to nożyce się nie odezwały - wysyczałem przez zęby
- dobrze, już dobrze. Nie denerwuj się. Masz tu swoje tabletki.

Po tygodniu przyszła ogromna przesyłka z usa, a w niej 100 paczek moich ulubionych tabletek. Nie powiedziałem nic o tym gdzie schowałem jej kartę kredytową. Może jeszcze się kiedyś przyda... Anxious
Powrót do góry
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:41, 19 Lut 2009    Temat postu:

Właściwie to nie ma już co dodawać. I do czego.
Ostatni bastion padł.

Szeregowy Lulka!
W tył zwrot i odmaszerować!

Chociaż jakieś światełko w tunelu zawsze przecież przyświeca?
Może by tak poprosić nadwornego elepstryka Bobrusa by wkręcił czerwoną żarówkę w piwnicy?

d'oh!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Śro 10:35, 25 Lut 2009    Temat postu:

dzialo się ostatnio bardzo zle, bardzo zle. wizyta akwizytora w zakładzie skończyła się totalnym zalamaniem glownie personelu medycznego. wizyta akwizytora wydawala się calkiem niewinna i nie zapowiadala zadnej kleski, zwłaszcza, ze poprzednie wizyty przebiegalaby zupełnie niewinnie. tym razem jednak jeden z pensjonariuszy narobil wiele zamieszania. przypomniał sobie nagle, ze wiele lat temu wlasnie tego akwizytora, z grupka kolegow, poznal podczas podobnej wizyty w innym zakładzie. tak, nie jest żadna tajemnicja, ze glowny bohater tych wydarzen od lat leczyl się w roznych zakładach. zawsze otwarcie się do tego przyznawal i chwalil znajomości zawarte w poprzednich pensjonatach. jednak wracając do głównego watku... do konca nie wiadomo, co wywołało nagly atak agresji w stosunku do akwizytora. tajemnica Poliszynszyla jest to, ze kiedys ow akwizytor mocno zakpil z pensjonariusza sprzedając mu podróbkę uzywanych majtek pewnej rudej gwiazdy filmowej. aby nie wadawac się w szczegóły, z calych majtek tylko brud był autentyczny. spotkanie po latach wywołało fale zdarzen, których nie spodziewal się nikt. wkrotce zamieszanie ogarnelo caly zakład, od przepastnych piwnicy, az po nieskończony dach.

Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez slepa i brzydka dnia Śro 10:56, 25 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lulka
Ewa chce spać


Dołączył: 29 Sie 2005
Posty: 11227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1364 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:17, 25 Lut 2009    Temat postu:

Niektórzy - niczym kapitanowie z dobrej, tczewskiej szkoły umiejętnie uniknęli mielizn i porywistych, zdradzieckich szkwałów.
Pensjonariuszki - nawet te, które przed nawałnicą schowały się w zęzie mogły ocenić kto z męskiej części tego zawieruszonego w otmętach statku jest tylko kwękającą kurą...Lulka na tym poprzestała swoje morskie rozważania. Wynikło z nich bowiem, że szpital jest jednym, wielkim kurnikiem. Choć szefostwo medyczne i elepstryczne jak zwykle nie dało się wpuścić w maliny rosnące obok pensjonatu.
I jeszcze ktoś...Pensjonariusz poruszający się na rolkach.
Zapewne wśród stada kur byli i inni (widziała wyraźnie zarysy postaci)...Lulka zaczęła przecierać zaparowane okulary...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Śro 15:15, 25 Lut 2009    Temat postu:

kilkudniowy szal ogarnął psychiatryka. jedna z pensjonariuszek zaczela poddawac pod wątpliwość tożsamości mieszkancow, zarzucając glownie kobietom, ze zmieniając ubrania, zmieniaja również osobowość. doktor Aproxymiusz spędził godziny tłumacząc pensjonariuszce, ze wlasnie z powodu rozdwojen i rostrojen osobowości pensjonariusze musza być tu zamknieci i odosobnieni od zdrowej czesci społeczeństwa. po kilkugodzinnej sesji terapeutycznej pacjentka zbiła lustra we wszystkich pokojach pensjonariuszy. kolejne kilka godzin zajęło wyjaśnienie tego zachowania. pensjonariuszka utrzymywala, ze kazde jej odbicie skrzetnie chowane jest w prywatnych lusterkach pozostałych pensjonariuszy, co powodowalo u niej bardzo okreslone leki. Aproxymiusz załamał rece, jednak nie chciał się poddac. decyzja kadry medycznej z zakładu zniknął każdy przedmiot, który miał zdolność odbijania. do akcji ochoczo wlaczyli się pensjonariusze, jednak z raczej zabawnym skutkiem. z zakładu zniknęły bowiem wszystkie rakietki i palmy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Wysypisko Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 9 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin