po 30-tce

Ron

No zasadniczo w PRLu mówiło się, że opowiadanie dowcipów politycznych jest jak calowanie lwa w dupę. Znaczy się przyjemność niewielka, a niebezpieczeństwo duże. Myślę, że podobnie jest z probą zrozumienia, a tym bardziej oceny Dobrego Boga. Znaczy się teoretycznie istnieje możliwość, że Dobry Bóg stworzył świat, a w tym świecie nas dlatego bo ktoś kopnął Go w dupę ale istnieje też możliwość, że taka hipoteza Go wkurzy. Think

LampionyZeStarychSloikow

[link widoczny dla zalogowanych](w_odniesieniu_do_przyrody_o%C5%BCywionej)

z kreacjonizmem jest mniej więcej tak: szwagier demonstruje przyspieszenie beemki dopiero co ukradzionej u Niemca i po prostu gały wszystkim wychodzą na wierzch, a zwłaszcza proboszczowi. toć przecież na rowerze może z górki najwyżej w 10 minut zjechać, a tym potworem w 10 sekund. tego nie mógł żaden bogobojny człek dokonać, to nie jest coś, co najświętsza panienka może pobłogosławić, to z pewnością jest dzieło szatana wykonane na pokuszenie małowiernych. za rekomendacją proboszcza beemkę spalono.

najbardziej żenujące zaś przedstawienie odbywa się na ostatnim zakręcie życia, kiedy to nasi drodzy wypasieni hierarchowie jakoś zapominają o wiecznym szczęściu czekającym ich po prawicy pana i zaczynają żebrać o terapie genowe, dodatkowe transfuzje, transplantacje oraz inne chemioterapie, dopingowane żarliwymi modłami parafian o nie wpuszczenie wybrańca do bram niebieskich i przedłużenie mu tego gorzkiego żywota z dala od zbawiennego światła...

Ron

Jednym słowem pierdy jakiegoś antyklerykalnego czubka.

Trzeba uczciwie przyznać, że wymagania wobec kreacjonistów i ewolucjonistów nie są równe. Krecjonista mówi tak - zasadniczo nie wiem po co, jak i kiedy Dobry Bóg stworzył świat. Nawet gdyby Mu się chciało i mi wytłumaczył to i tak nic bym z tego nie zrozumiał, bo funkcjonujemy na różnych poziomach poznawczych. W sumie ważne jest, żebym żył tak jak oczekuje tego mój Bóg.
Ewolucjonista to "naukowiec". Znaczy się musi wyjaśnić wszystko naukowo. Znaczy się jego hipoteza musi być falsyfikowalna i prawdziwa, czyli weryfikowalna doświadczalnie. To bardzo wysoko zawieszona poprzeczka. W rzeczywistości teoria ta jest falsyfikowalna, bo coś tam prognozuje (pod wpływem mutacji powstanie nowy gatunek) i potrafi zaprojektować eksperyment mający prawdziwość tej teorii potwierdzić (poddawanie muszki owocowej i bakterii intensywnym bodźcom mutagennym) Jednak okazuje się nieprawdziwa, bo eksperymenty nie dają postulowanych wyników. Znaczy się co do prawdziwości teorii nienaukowej kreacjonizmu można mieć wątpliwości, co do nieprawdziwości naukowej tej ewolucjonizmu mamy pewność. Póki co. Think

Kewa

l

kasia_imig

Ale przecież Kewie chodziło o to, że natura jest moralnie obojętna... W żadnym momencie nie napisała, że zwierzęta nie mają instynktu przetrwania.

l

l

kasia_imig

Ale błagam, czytaj ze zrozumieniem... Mam takie samo sumienie jak ateiści.

flykiller · Gość

No nie wiem. Niezależnie od wartości ogólnoludzkich, uniwersalnych i niezależnie od wyznawanej wiary (czy niewiary) sumienia mamy jednak nieco inne, nam samym właściwie (o czym zaświadcza także ten topik).

kasia_imig

Jeśli sumienie jest właściwością wrodzoną, a wszystko przemawia za tym, że tak jest, to one się nie różnią, tylko nasze etyki. Tak myślę...

flykiller · Gość

Z przebiegu tej i innych rozmów jasno dla mnie wynika, że osobie np. Rona przeszkadza spędzanie płodów (a mnie nie przeszkadza), mnie natomiast przeszkadza eliminowanie ludzi w imieniu prawa (co Ron akceptuje). Kwestia, czy to rzecz naszego odmiennego "sumienia", czy odmiennej "etyki" jest dla mnie drugorzędna.

Kewa

Ron

kasia_imig

kasia_imig

Ron

Jak cię będzie gwałcił jakiś koleś tnąc Ci przy tym twarz brzytwą oczywiście możesz zachwycać sę jego dobrocią, a mnie oszczędź tych demagogicznych pierdół.

l

kasia_imig