Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wszystko co spędza nam sen z powiek a dotyczy...rodziców
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 14:56, 08 Lut 2014    Temat postu:

Została Mama(znaczy Teściowa) Generalnie tutaj też jestem w Czarnej Dupie, bo z jednej strony ma w tym Centrum dobrą opiekę medyczną, ale z drugiej jest to jednak 200 kilometrów od nas i wizyta u niej to cały dzień w plecy. Jeździmy tam tylko co dwa tygodnie.
Gdyby ją przenieść do prywatnego domu opieki można by odwiedzać ją tak jak Tatę- nawet kilka razy w tygodniu i pewnie Mamie odpowiadałoby to bardziej. Problem tkwi w tym, że psychiatryczne domy prywatne generalnie mają psychiatrę raz, dwa razy w tygodniu a do wszystkich lekarzy somatycznych( z wyjątkiem internisty) trzeba byłoby ją wozić, co przy jej wadze ponad 120 kilogramów jest nieco trudne logistycznie. Po prawdzie we dwójkę nie jesteśmy w stanie Mamy nigdzie przenieść. No i jak na razie nie ma wolnych miejsc.
Na miejsce można poczekać, ale dobrze byłoby podjąć decyzję. Po prawdzie stan zdrowia Mamy pogarsza się i chyba już żaden lekarz nie bardzo jest w stanie jej pomóc. Myślę, że pewnie po śmierci Ojca będzie z dnia na dzień gorzej i że chyba ważniejsze jest, żeby miała nas na miejscu. Ale nie jestem pewna, czy w ten sposób tego życia jej nie skrócę.
Rodzeństwo męża uważa, że przynajmniej do lata powinna zostać w tym Centrum, ale ja nie jestem przekonana.
Zasadniczo nie bardzo wiem co zrobić. Instynktownie przeflancowałabym ją w okolice jak najszybciej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 20:35, 25 Lut 2014    Temat postu:

Znalazłam Angel Znalazłam w końcu taki Dom Seniora, który mi się podoba. Mama będzie 20 minut drogi od nas i będzie można do niej jeździć nawet kilka razy w tygodniu. Czyściutko, personel medyczno-opiekuńczy widoczny, posiłki przygotowywane na miejscu ( a nie zimny catering)dom tętni życiem, podjazdy, winda, sala rehabilitacyjna z prawdziwego zdarzenia, konsultacje psychiatryczne, system przywoływawczy w pokojach z łazienkami i bardzo różni pensjonariusze- jest np. aktorka Teatru Wybrzeże i primabalerina Filharmonii Gdańskiej.
Mam nadzieję, że intuicja mnie nie zawodzi i że po trzech tygodniach poszukiwań, wizytach w wielu domach tego typu znaleźliśmy coś odpowiedniego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ribka_pilka
smażalnia story


Dołączył: 25 Paź 2006
Posty: 21202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:44, 25 Lut 2014    Temat postu:

hachiko napisał:
Taaaak,ale jak pogodzić się z ich cierpieniem, nieuchronnością?
Świadomość,że i tak próbują nas oszczędzić i nie zdradzają wszystkich swoich odczuć jest jeszcze bardziej smutna. I trwa takie udawanie i odwracanie myśli.

Niektórzy Hacz, wcale nie chcą oszczędzić innych. Fundują im jazdy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Wto 22:01, 25 Lut 2014    Temat postu:

Cieszę się Seeni. Trzymam kciuki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Baron von DupenDrapen
maszynista z Melbourne


Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 1788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 218 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 4:41, 26 Lut 2014    Temat postu:

Jeśli chodzi o rodziców to jest problem.
Na razie probuje ich "straszyc"(?) że trudno mi bedzie się nimi zajmowac na odległośc co mam nadzieje powoduje że się "mobilizuja", żeby być jak najdłużej byli samodzielnymi ... niestety nie wiem jak długo to mi się bedzie udawało. na razie jeszcze jakoś funkcjonują ...




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 18:10, 26 Lut 2014    Temat postu:

Zasadniczo pewnie czeka mnie podobny problem z własnymi rodzicami. Ale zapowiedziałam im , ze maja sie wstrzymac jeszcze 10 lat

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Śro 18:26, 26 Lut 2014    Temat postu:

Kochamy (zazwyczaj) rodziców, ale prędzej, czy później zwykle stają się problemem. Słaba trochę ta świadomość, że też będzie się czyimś problemem. Nawet kochanym.
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 19:58, 26 Lut 2014    Temat postu:

Tak, stają się problemem.
Właściwie problem tkwi trochę w Nas, bo trudno przestawić się z tego brania na dawanie i to nie w sensie materialnym tylko psychicznie. To odwrócenie ról, to że teraz Ty musisz być skała i opoka i świadomość, że sam nie masz już oparcia, jest zabójcza.
Po drugie zwyczajnie chociażbyś nie wiadomo jak bardzo się starał, o ile masz jeszcze rodzinę i pracę zawodową, to nie jesteś w stanie podporządkować wszystkiego pod rodziców. To jest niemożliwe technicznie. Nie rzucisz pracy, bo musisz zarabiać, nie olejesz wizyty u lekarza z dzieckiem, nie zostawisz go z problemami itd. Jak jednocześnie zaszwankują Ci oboje i to tak poważnie- zwyczajnie jesteś w czarnej dupie. Ale są i plusy. Jakoś tak bardziej zaczyna docierać ulotność chwili, wyostrza się (wiem trąci banałem) sposób patrzenia. Nagle wraca Ci odpowiednia hierarchia wartości.
Po śmierci teścia mamy rodzinny przymus nieustannego przytulania się do siebie, starsza córka mówi do Ojca ( z którym zawsze darła koty) Tatusiu, a Mała kilka razy dziennie mówi mi, że mnie bardzo kocha. Trochę lepsi jesteśmy dla siebie zwyczajnie i jakoś tak przekonani o tym, że póki wszyscy razem, w kupie, to nawet cały świat może być przeciw.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Śro 20:40, 26 Lut 2014    Temat postu:

Seeni napisał:
(...)

Nie trzeba mnie przekonywać, ja o tym wiem. Nie pisałam z przyganą, tylko, jak wiele zresztą spraw, to mnie nieco przygnębia. Cudza starość i choroba ogranicza (albo wydaje się, że ogranicza), a potem nie wiadomo, co robić z odzyskaną wolnością i jak się nią cieszyć.
Przypomina mi się jeden z tych fragmentów, które, co jakiś czas, wracają do mnie jak bumerang: I co się dzieje, gdy raptem śmierć sprawia, że już nie będzie żadnego odruchu zniecierpliwienia wobec gramolącego się w stronę niebytu niedołęstwa, że nie będzie już nic i ten pozostały - "wyzwolony", silniejszy - jest bezradnym, osamotnionym, obezwładnionym przez brak tamtej oczekującej pomocy słabości. [R. Bratny, Wdrażanie obłędu]
Trochę boję się to napisać, bo takie słowa, już wyartykułowane, mają w sobie coś makabrycznego, ale wydaje mi się, że dla dorosłych dzieci, śmierć ich starzejących się rodziców, ma delikatnie kuszący posmak. To znaczy, wiadomo: kochamy swoich rodziców, chcemy, aby byli z nami jak najdłużej, nie wyobrażamy sobie, że mogłoby ich nie być, i tak dalej, i tak dalej, i to jest prawda, ale... gdzieś, mimo woli, kiełkuje od czasu do czasu myśl, że np. po śmierci mamy sprzeda się tę okropną działkę, na którą teraz trzeba jeździć co tydzień i pielić chwasty, że wreszcie skończą się obowiązkowe niedzielne obiadki i wysłuchiwanie, po raz tysięczny, tych samych anegdot ojca. Potem łapiemy się na takiej myśli i ścina nas groza. Groza, że mogą się spełnić (spełnią się), groza, że jesteśmy potworami (przecież tylko potwór mógłby tak pomyśleć), groza, że jesteśmy następni w kolejce.
Powrót do góry
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 20:47, 26 Lut 2014    Temat postu:

Znaczy osobiście w stosunku do moich jeszcze mi nie kiełkuje. (ale po prawdzie moje stosunki z rodzicami są nieco patologiczne) Przy moich i najmniejszej myśli o ich śmierci robi mi się zdecydowanie słabo i zaczynam płakać. Może dlatego, że rodzice nie maja działki. Tzn w ogóle nie obarczają nas jakimiś tam obowiązkami a raczej robią to na tyle dyplomatycznie, że wydaje nam się, że to oferta na przyjemności) Ale doskonale rozumiem o czym piszesz. Też tak miałam i mam z rodzicami męża i bardzo się tego okresowo wstydzę oops

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LampionyZeStarychSloikow
maszynista z Melbourne


Dołączył: 24 Mar 2013
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 90 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:17, 28 Lut 2014    Temat postu:

flykiller napisał:
Trochę boję się to napisać
trochę jak pozowanie nago - boję się i chciałabym
flykiller napisał:
gdzieś, mimo woli, kiełkuje od czasu do czasu myśl, że np. po śmierci mamy sprzeda się tę okropną działkę, na którą teraz trzeba jeździć co tydzień i pielić chwasty, że wreszcie skończą się obowiązkowe niedzielne obiadki i wysłuchiwanie, po raz tysięczny, tych samych anegdot ojca
chyba bym jednak unikał generalizowania, bo to dość wąska i ryzykowna ścieżka

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Baron von DupenDrapen
maszynista z Melbourne


Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 1788
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 218 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 1:59, 28 Lut 2014    Temat postu:

flykiller napisał:
... sprzeda się tę okropną działkę, na którą teraz trzeba jeździć ...


Ojcowizny sie nie sprzedaje Shame on you



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Pią 18:17, 28 Lut 2014    Temat postu:

LampionyZeStarychSloikow napisał:
chyba bym jednak unikał generalizowania, bo to dość wąska i ryzykowna ścieżka

Nie twierdzę, że każdy tak ma, tylko sądzę, że to bardziej powszechne, niż skłonni byśmy byli to zaakceptować.
Powrót do góry
LampionyZeStarychSloikow
maszynista z Melbourne


Dołączył: 24 Mar 2013
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 90 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 2:20, 01 Mar 2014    Temat postu:

flykiller napisał:
sądzę, że to bardziej powszechne, niż skłonni byśmy byli to zaakceptować.
a na jakiej podstawie tak Muchołapka sądzi? Tongue out (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Sob 10:14, 01 Mar 2014    Temat postu:

Na podstawie obserwacji i osobistych doświadczeń.
Jak widać powyżej, nie stanowi wyzwania przyznanie, że starzejący się lub/i chorzy rodzice stają się problemem. Wielokrotnie przysłuchiwałam się rozmowom, których kontekst jasno wskazywał, że ze śmiercią swoich rodziców ludzie wiążą własne plany, marzenia, spodziewają się odciążenia lub kojarzą ją z jakimś przyjemnym faktem. I nawet nie uważają tych rozmów za niestosowne, bo ich mózgi bronią się przed utworzeniem prostego powiązania między spodziewaną korzyścią, a czyjąś śmiercią. Zatem bez oporów rozprawiają szeroko np. o zdziwaczałej matce, która od czasu śmierci ojca każe się co niedzielę wozić na cmentarz, a to przecież tyle czasu, pieniądze na benzynę, w domu nie ma kiedy co zrobić i, w ogóle, coraz trudniej się z nią dogadać (...) Wszyscy doskonale wiedzą, jak rozwiąże się ten "problem", ale nikt tego nie wyartykułuje, bo to by bardzo źle zabrzmiało. A przecież nie chodzi o to, że życzy się śmierci swoim rodzicom, tylko o to, że życzy się sobie, aby było łatwiej, przyjemniej, itd. Powiązanie jednak tych dwóch tendencji ma tak drastyczny wydźwięk że, moim zdaniem, jest, właśnie, przykładem tabu.

Może także z faktu, że nasza mentalność nie pozwala nam na drążenie niewygodnych tematów, w Polsce istnieje tak głęboki opór przed eutanazją. Może te groteskowe wizje wyrzynanych w pień, wbrew ich woli, armii staruszków biorą się stąd, że jednak mamy, spychaną gdzieś na peryferie świadomości, wiedzę, iż starzy bliscy są problemem i dopuszczamy możliwość, że "jacyś" inni (bo przecież nie my sami), mogliby ich nakłaniać do tej eutanazji, albo, w każdym razie, nie za bardzo odwodzić. I teraz powstaje pytanie, skąd źródło takich przypuszczeń? Przecież nie z doświadczeń.

Nie twierdzę, zresztą, że to są obawy bezpodstawne. Czytałam, ostatnio, o przypadku dwóch dorosłych braci bliźniaków, którzy od urodzenia byli głusi, a z wiekiem zaczęli także ślepnąć. Mieszkali "od zawsze" tylko we dwóch (mimo, że mieli jeszcze brata i rodziców) i nie chcieli dłużej żyć z pogłębiającym się kalectwem. Podobno, brat i rodzicie odwodzili ich od decyzji od eutanazji, ale nieskutecznie. Z perspektywy kogoś takiego jak ja, mieszkającego w Polsce (rzecz dotyczyła któregoś z krajów Skandynawskich z zalegalizowaną eutanazją), fakt, że rodzina nie jest w stanie odwieść bliskich w sile wieku od samobójstwa, ani nie jest w stanie im pomóc, rodzi podejrzenie o słabość tych więzi, o niedostateczną motywację. To znaczy, jest to, jak mi się wydaje, interpretacja narzucająca się (co nie znaczy, że właściwa).
Powrót do góry
LampionyZeStarychSloikow
maszynista z Melbourne


Dołączył: 24 Mar 2013
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 90 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:00, 01 Mar 2014    Temat postu:

flykiller napisał:
Na podstawie obserwacji i osobistych doświadczeń
generalizowanie na takiej bazie zwykle prowadzi do błędnych wniosków.

pewnie, że zdarzają się rodziny w których czeka się na śmierć rodziców. tak samo, jak zdarzają się rodziny bardziej niecierpliwe, które postanawiają przyspieszyć naturalny bieg spraw. myślę jednak, że wbre Twoim obserwacjom oraz doświadczeniom jest to jednak patologiczny margines.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Sob 16:50, 01 Mar 2014    Temat postu:

Hm, nigdy bym nie przypuszczała, że obcuję na co dzień z tak silnie patologicznymi środowiskami...
Jeśli zaś chodzi o życiowe obserwacje i doświadczenia, to tak właśnie, głównie, poznajemy i nazywamy świat, na tej podstawie wyciągamy wnioski i to nas uprawnia do rozciągania tych wniosków na pewną ilość przedstawicieli swojego gatunku.
Powrót do góry
LampionyZeStarychSloikow
maszynista z Melbourne


Dołączył: 24 Mar 2013
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 90 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:38, 01 Mar 2014    Temat postu:

flykiller napisał:
poznajemy i nazywamy świat, na tej podstawie wyciągamy wnioski i to nas uprawnia do rozciągania tych wniosków na pewną ilość przedstawicieli swojego gatunku.
to prawda, niektórzy tak robią Tongue out (1) być może dotyczy to całej waszej grupy, o której mówisz "my" albo "nas"

polecam sekcję "fałszywe uogólnianie" z tej ściągawki:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Sob 18:49, 01 Mar 2014    Temat postu:

A Wy skąd, Lampiony, czerpiecie - głównie - wiedzę o świecie? Z książek?

Co druga osoba na forum używa figury retorycznej typu "my, ludzie", "my, Polacy", "my, forowicze", itp. i nie zauważyłam do tej pory, żebyś zwracał na to uwagę, więc przypuszczam, że Twoja reakcja wynika jednak z niedostatecznego zrozumienia, o czym, właściwie, piszę. Zresztą, zaryzykowałam, spodziewałam się tego niezrozumienia. Albo opacznego zrozumienia. Albo niechęci zrozumienia.
Powrót do góry
LampionyZeStarychSloikow
maszynista z Melbourne


Dołączył: 24 Mar 2013
Posty: 2671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 90 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:07, 02 Mar 2014    Temat postu:

flykiller napisał:
A Wy skąd, Lampiony, czerpiecie - głównie - wiedzę o świecie? Z książek?
od Boga. codziennie przed snem modlę się żarliwie do niego i jeśli jest w dobrym humorze to odpowiada mi w postaci esemesa za 4,92 zł plus VAT.

natomiast jakoś nigdy nie miałem ambicji, żeby te swoje prawdy objawione ekstrapolować na mieszkańców dzielnicy w której mieszkam, czy tam miasteczka albo kraju (narodu). pewnie to z powodu wrodzonego wycofania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 7 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin