Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Człowiek a kontekst
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Uskok Tektoniczny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lf
oprawca moreli


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 83 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 12:43, 04 Kwi 2013    Temat postu: Re: Człowiek a kontekst

annaliza napisał:

Czyli jednak"kontekst" ma znaczenie. I myślę, że nie ma co się upierać, że jest inaczej. Kręgosłup moralny to tylko jeden z elementów. Być może jedyni, gdy jesteśmy sami sobie sterem, okrętem, żeglarzem.
Ale gdy jesteśmy uwikłani w sieć zależności, nasze postępowanie zawsze jest jakimś kompromisem.


To dorzucę jeszcze taki wątek do tematu

Nie tylko kontekst.., to również np. kwestie natury osobowościowej – nie jesteśmy tacy sami a prawa moralne wydają się nieróżnicować tego faktu.., weźmy na ten przykład taką osobowość narcystyczną, która bardzo często wdaje się w przygody pozamałżeńskie.., pojawia się pytanie czy to wina tej osoby, że taką osobowość „sobie skonstruowała”.., najczęściej jest tak, że rodzice rozbudzają w dziecku wielkościowość i nie wspierają w momentach porażek a raczej wyśmiewają i zawstydzają.., wiąże się to również z brakiem miłości i odzwierciedlenia co w rezultacie prowadzi do traktowania dziecka jako przedłużenia ich wielkościowego „ja”, traktuje się więc dziecko w przedmiotowy sposób.., powstają deficyty empatii i stałe w każdej sytuacji ocenianie się dziecka, a rzeczywistość postrzegana jest przez nie jako wroga rywalizacja.., takie dziecko konstruuje fikcyjne „ja” i żyje w ciągłym lęku przed zdemaskowaniem.., w życiu dorosłym pojawia nam się delikwent, którego opanowały mechanizmy obronne, nie potrafi nawiązywać emocjonalnych relacji, posługuje się prymitywnymi wyuczonymi mechanizmami.., idealizuje lub dewaluuje, pojawia się rozszczepienie – świat albo jest czarny, albo biały.., wielkościowe „ja” staje się strukturą obronną i ciągłe dążenie do perfekcji.., jego życie to stały lęk przed doznaniem wstydu dlatego cała energia skupia się na obronie obrazu i podtrzymywaniu poczucia własnej wartości.., najczęściej ofiarą takiego kogoś padają kobiety o osobowości zależnej.., pełne lęków, braku poczucia bezpieczeństwa i własnej wartości - on staje się dla nich królewiczem, który obsypuje ją prezentami, komplementami.., nie potrafi nic więcej jej dać, za to czerpie z niej garściami wzmacniając swoje ego .., ona jest dla niego również pewną formą azylu gdzie częściowo może się odsłonić a w ten sposób funkcjonować w dwóch światach.., w tym, że tak powiem, „”ładuje akumulatorki” by utrzymać tamten obraz – jeśli takiego azylu nie znajdzie, to w którymś momencie może wylądować w gabinecie z objawami silnej depresji .., niestety coraz częściej w tym zwariowanym świecie pojawiają się tego typu zaburzenia osobowości.., i najczęściej niestety jest to wina rodziców..


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ron
Łotoszacz rozwielitek


Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 5485
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 284 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:48, 04 Kwi 2013    Temat postu:

Mati napisał:
A myślisz, że dojdziemy tu do jakiegoś jednego, wspólnego wniosku? Bo ja nie sądzę.. Uważam, że ten temat zawiśnie z powodu braku nowych argumentów, jak już wszyscy powiedzą, co mają do powiedzenia i tylko od czasu do czasu ktoś, coś dorzuci, bo akurat przeczyta gdzieś w internecie, albo w książce.. jakąś myśl, cytat..
Rozmawiamy tu właśnie bazując na tym rachitycznym wspólnym zbiorze..
Okej.. bulwersujemy się, gdy np. ktoś próbuje kogoś zabić, ale jak przychodzi co do przedstawiania swoich perspektyw i kontekstów to już ocena takiego zabójcy nieco się zmienia, albo przynajmniej poszerza te nasze perspektywy, co nie znaczy, że da jednoznaczny wymiar sprawy i sprawcy.


Nie, nie, nie. Żadne ktoś kogoś próbuje tylko nas próbuje. Znaczy się budujemy na wspólnym fundamencie, patrzymy z tej samej perspektywy. To co tam ktoś kombinuje jest nieważne, jeśli wiemy, że kombinuje i domyślamy się dlaczego. Możemy określić, które osądy są ohydnie stronnicze, a które zbliżone do prawdy, w których ktoś oszukuje nas, a w których oszukuje siebie, a których dostojną teściową itd. To się tylko wydaje się tak ohydnie różnorodne. W kolizji z tym czego nie chcemy jest na ogół to czego chcemy, a i to mniej więcej mamy wspólne. Znaczy się chcemy być piękni, zdrowi i bogaci zasadniczo. Kraść miliony, bzykać księżniczki. Nie pogardzimy szacunkiem, władzą, mądrością, albo przynajmniej, żeby otaczające nas ohydki myślały, że to wszystko mamy. Gadki typu, że każdy jest całkiem całkowicie inny i w związku z tym - róbta co chceta to po prostu niepobożne życzenia są.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati
Gość





PostWysłany: Czw 13:08, 04 Kwi 2013    Temat postu:

Ron napisał:

Nie, nie, nie. (...)Możemy określić, które osądy są ohydnie stronnicze, a które zbliżone do prawdy (...)


Taaak?
a jakiej prawdy? czyjej? kto ją ustala i definiuje i w oparciu o jakie przesłanki?
Prawdą może być to, że 2+2=4, choć też pewno znajdzie się taki, który udowodni, że =5..
Nasze określenia motywów działania innych ludzi są z gruntu stronnicze, z gruntu wywodzą się z naszej perspektywy, która jest naszą prawdą w danej chwili.. Nawet my sami często jesteśmy sprzeczni w swoim widzeniu świata, bo teraz jest czarne, ale za chwilę z 'lotu ptaka' jest jednak białe..
Będę broniła stanowiska, że wspólny jest tylko mały zbiór, powstały też dzięki lepiej wypracowanemu porozumieniu, który stanowi dobry grunt do podejmowania dyskusji, pod warunkiem, że każdy wie, co znaczą 'słowa' używane przez resztę dyskutantów. W przeciwnym razie mamy moc nieporozumień, czego świadectw nie muszę chyba Tobie pokazywać. Wystarczy się rozejrzeć..
A najbardziej zabawne jest to, że każdy broni SWOJEJ racji, próbując narzucić ją niejako na ten płynny organizm świata
Tak, jak ja to czynię teraz..
Powrót do góry
annaliza
nawiedzony łowca sarkofagów


Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 1329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 242 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:14, 04 Kwi 2013    Temat postu:

To ja jeszcze dorzucę do tego co If napisała, tylko bardziej prozaicznie i nie tak pięknie..

Jeśli matka piła i paliła w ciąży, to dzieciak będzie agresywny, może nawet bardzo agresywny. Pewnie będzie miał w związku z tym problem z funkcjonowaniem w społeczeństwie, a raczej mało prawdopodobne, że otrzyma potrzebną pomoc w zakresie rehabilitacji, terapii sensorycznej czy stymulacji rozwoju ruchowego. I co, jego wina? Ten sam worek?

I w ten oto sposób pewnie można usprawiedliwić wszystkich złoczyńców z wyjątkiem adwokatów, którzy za grube pieniądze naginają fakty, interpretują dowody i podważają zeznania, w celu usprawiedliwienia swoich "winnych" klientów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ron
Łotoszacz rozwielitek


Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 5485
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 284 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:16, 04 Kwi 2013    Temat postu: Re: Człowiek a kontekst

lf napisał:

To dorzucę jeszcze taki wątek do tematu

Nie tylko kontekst.., to również np. kwestie natury osobowościowej – nie jesteśmy tacy sami a prawa moralne wydają się nieróżnicować tego faktu.., weźmy na ten przykład taką osobowość narcystyczną, która bardzo często wdaje się w przygody pozamałżeńskie.., pojawia się pytanie czy to wina tej osoby, że taką osobowość „sobie skonstruowała”.., najczęściej jest tak, że rodzice rozbudzają w dziecku wielkościowość i nie wspierają w momentach porażek a raczej wyśmiewają i zawstydzają.., wiąże się to również z brakiem miłości i odzwierciedlenia co w rezultacie prowadzi do traktowania dziecka jako przedłużenia ich wielkościowego „ja”, traktuje się więc dziecko w przedmiotowy sposób.., powstają deficyty empatii i stałe w każdej sytuacji ocenianie się dziecka, a rzeczywistość postrzegana jest przez nie jako wroga rywalizacja.., takie dziecko konstruuje fikcyjne „ja” i żyje w ciągłym lęku przed zdemaskowaniem.., w życiu dorosłym pojawia nam się delikwent, którego opanowały mechanizmy obronne, nie potrafi nawiązywać emocjonalnych relacji, posługuje się prymitywnymi wyuczonymi mechanizmami.., idealizuje lub dewaluuje, pojawia się rozszczepienie – świat albo jest czarny, albo biały.., wielkościowe „ja” staje się strukturą obronną i ciągłe dążenie do perfekcji.., jego życie to stały lęk przed doznaniem wstydu dlatego cała energia skupia się na obronie obrazu i podtrzymywaniu poczucia własnej wartości.., najczęściej ofiarą takiego kogoś padają kobiety o osobowości zależnej.., pełne lęków, braku poczucia bezpieczeństwa i własnej wartości - on staje się dla nich królewiczem, który obsypuje ją prezentami, komplementami.., nie potrafi nic więcej jej dać, za to czerpie z niej garściami wzmacniając swoje ego .., ona jest dla niego również pewną formą azylu gdzie częściowo może się odsłonić a w ten sposób funkcjonować w dwóch światach.., w tym, że tak powiem, „”ładuje akumulatorki” by utrzymać tamten obraz – jeśli takiego azylu nie znajdzie, to w którymś momencie może wylądować w gabinecie z objawami silnej depresji .., niestety coraz częściej w tym zwariowanym świecie pojawiają się tego typu zaburzenia osobowości.., i najczęściej niestety jest to wina rodziców..


Szalenie interesujący wątek o ohydnych mężach, lecz zasadniczo tu nieistotny. Zasadniczo najważniejsze jest to, że w społeczeństwie zaklada się, iż wszyscyśmy są jako ta ohydna pramatka Ewa, która pożarła jabło i już wie co dobre, a co złe. A jak ktoś nie wie to tym gorzej dla niego. Ma postępować dobrze i wtedy być może dostanie marchewkę, a nie ma postępować źle, bo wtedy z całą pewnością dostanie kijem, albo nawet po ryju. No więc wybór zasadniczo ma. I to jest zasadniczo wporzo. Ale jak postęp jest za szybki to się niektórzy gubią, za zło nagradzają, za dobro karzą i wtedy to się dopiero sodomia z gomorią robią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati
Gość





PostWysłany: Czw 13:37, 04 Kwi 2013    Temat postu: Re: Człowiek a kontekst

Ron napisał:

Szalenie interesujący wątek o ohydnych mężach, lecz zasadniczo tu nieistotny. Zasadniczo najważniejsze jest to, że w społeczeństwie zaklada się, iż wszyscyśmy są jako ta ohydna pramatka Ewa, która pożarła jabło i już wie co dobre, a co złe. (...)


..nie bez powodu się mówi, że 'ciekawość to pierwszy stopień do piekła'..
Ciekawe tylko dlaczego Bóg zabronił (nie wprost) ciekawości ludziom?
Może właśnie z obawy o to, że ciekawość rodzi pytania, na które odpowiedzi nie zawsze są wygodne, dla zainteresowanych 'władców'.. A nieposłuszeństwo i całe zamieszanie z karą za nie to tylko pretekst, żeby nastraszyć biednych nas.. 'nie pytaj, tylko wierz'

spokojnego tymczasem..
Powrót do góry
rosegreta
Gość





PostWysłany: Czw 15:55, 04 Kwi 2013    Temat postu:

Dysfunkcje można leczyć, chyba ?
A wina jak w dowcipie lezy po obu stronach, zony i teściowej Tongue out (1)
Chłopiec z latawcem (polecam i książkę i film) : ...„-Mówi, że jest wojna. Na wojnie nie ma wstydu. -Powiedz mu, że się myli. Wojna nie zwalnia od przyzwoitości. A nawet wymaga jej bardziej niż pokój.” ...
To była scena kiedy żołnierz radziecki zatrzymuje samochód z uchodźcami, tzn. ludzie opuszczali Afganistan z powodu wojny. Żołnierz ten chciał zgwałcić kobietę. Ona i jej mąż błagają żołnierza. W obronie kobiety stanął ojciec głównego bohatera. Wojna, trudne wybory, zycie nie zwalnia nas z obowiązku bycia przyzwoitymi, postępowania zgodnie z zasadami zarówno swoimi jak i przyswojonymi nam. Przede wszystkim powinnismy być w zgodzie z sobą. Odróżniamy dobro od zła, bo mamy taki mechanizm w nas od urodzenia (no chyba, ze ktoś urodzi się bez t6akiej możliwości, ale wtedy jest to zaburzenie).
Jeszcze jeden cytac z Chlopca z latawcem, bo tak mi przyszedł na myśl
"...„- Kto zabija kradnie czyjeś życie . - Kradnie żonie męża, dzieciom ojca. Kto kłamie, kradnie komuś innemu prawo do prawdy. Kto oszukuje, okrada kogoś z prawa do uczciwego prowadzenia interesów. Zrozumiałeś ?”
Pewnie będę żałować zabranego głosu. Ale cóż, niech stracę.
Miłego dnia.

ps a to bo akurat jest ciekawe : " Tak jak igła kompasu zawsze wskazuje północ,tak oskarżycielski palec mężczyzny zawsze znajdzie kobietę. Zawsze.”


ps 2 dodam jeszcze piosenkę
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=u2xvUhUIOn4#!


Ostatnio zmieniony przez rosegreta dnia Czw 18:29, 04 Kwi 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
obserwator
wróg prefektury


Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 470
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia 5

PostWysłany: Czw 16:08, 04 Kwi 2013    Temat postu: Re: Człowiek a kontekst

Mati napisał:
Ron napisał:

Szalenie interesujący wątek o ohydnych mężach, lecz zasadniczo tu nieistotny. Zasadniczo najważniejsze jest to, że w społeczeństwie zaklada się, iż wszyscyśmy są jako ta ohydna pramatka Ewa, która pożarła jabło i już wie co dobre, a co złe. (...)


..nie bez powodu się mówi, że 'ciekawość to pierwszy stopień do piekła'..
Ciekawe tylko dlaczego Bóg zabronił (nie wprost) ciekawości ludziom?
Może właśnie z obawy o to, że ciekawość rodzi pytania, na które odpowiedzi nie zawsze są wygodne, dla zainteresowanych 'władców'.. A nieposłuszeństwo i całe zamieszanie z karą za nie to tylko pretekst, żeby nastraszyć biednych nas.. 'nie pytaj, tylko wierz'

spokojnego tymczasem..

a byłaś kiedyś ciekawa jak to jest wziąć narkotyki???

spróbuj! jestem ciekaw pytań jakie się w tobie zrodzą po tym doświadczeniu
i może uda mi się posłuchać nadal o oskarżeniach tych, którzy odradzaliby ci taki eksperyment, że cie chcieli nastraszyć

ja nie będę próbował, wręcz przeciwnie, bardzo ale to bardzo nalegam, mogę nawet sfinansować pierwsze działki
sama widzisz jaki jestem porządny a nie jak jakiś władca, który tylko by napierdalał z całej siły


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez obserwator dnia Czw 16:17, 04 Kwi 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 16:24, 04 Kwi 2013    Temat postu: Re: Człowiek a kontekst

Ron napisał:

E tam... Z czysto logicznego punktu widzenia wybór Zofii był łatwiejszy. Drugie dziecko przeżywało, mogła mieć inne dzieci. Kobieta dokonująca aborcji ryzykuje też życie swoich pozostałych dzieci, bo mogą się pojawić problemy z następnymi ciążami. Ale to wtórny problem. Bo co, kto decyduje o czyjmś człowieczeństwie jest najważniejsze.

Strasznie to jest głupie i nieuczciwe (przejmuję argumentację Rona i co więcej - nie mam zamiaru przepraszać, bo on sobie na to zwyczajnie zasłużył Shhh ). Trzeba być wyjątkowym ignorantem, żeby zrównywać płód z człowiekiem. Płód jest płodem, póki się nie urodzi i kropka. Sam wróżyłeś z daty urodzenia, a nie daty poczęcia. Problem z następnymi ciążami? A jeżeli to jest ta następna ciąża: piąta, szósta? Co z urodzonymi dziećmi jeśli ta kolejna ciąża zabije matkę?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 16:32, 04 Kwi 2013    Temat postu: Re: Człowiek a kontekst

Mati napisał:

..nie bez powodu się mówi, że 'ciekawość to pierwszy stopień do piekła'..
Ciekawe tylko dlaczego Bóg zabronił (nie wprost) ciekawości ludziom?

To nie Bóg zabronił, tylko ludzie wymyślili takiego Boga, który zabronił. To zasadnicza różnica. Zrobili to ze strachu przed nieznanym. Shame on you


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pochodzenie O-Ren Ishii
maszynista z Melbourne


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 5578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 363 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: centrum PL
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:54, 04 Kwi 2013    Temat postu: Re: Człowiek a kontekst

Kewa napisał:
Mati napisał:

..nie bez powodu się mówi, że 'ciekawość to pierwszy stopień do piekła'..
Ciekawe tylko dlaczego Bóg zabronił (nie wprost) ciekawości ludziom?

To nie Bóg zabronił, tylko ludzie wymyślili takiego Boga, który zabronił. To zasadnicza różnica. Zrobili to ze strachu przed nieznanym. Shame on you


Wąska grupa ludzi to wymyśliła i nie za strachu a z chciwości. A zagrożeniem dla ich partykularnych interesów jest naturalna dociekliwość ludzka którą najlepiej wypalać w zalążku (np. wprowadzić doktrynę do szkół i poprzedzać ją słowem "lekcja", tak żeby wyglądało na przedmiot naukowy)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ron
Łotoszacz rozwielitek


Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 5485
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 284 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:56, 04 Kwi 2013    Temat postu: Re: Człowiek a kontekst

Kewa napisał:
Mati napisał:

..nie bez powodu się mówi, że 'ciekawość to pierwszy stopień do piekła'..
Ciekawe tylko dlaczego Bóg zabronił (nie wprost) ciekawości ludziom?

To nie Bóg zabronił, tylko ludzie wymyślili takiego Boga, który zabronił. To zasadnicza różnica. Zrobili to ze strachu przed nieznanym. Shame on you


E tam... Dobry Bóg zasadniczo nie zabronił ciekawości. Nawet zalecał, żeby ludzie korzystali z oczu i uszu. Z używaniem mózgu to nie pamiętam, żeby zalecał ale to pewno dlatego, że go stworzył i nie sądzi by jego samodzielne używanie do czegoś dobrego doprowadziło, co np. widać na załączonym obrazku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ron
Łotoszacz rozwielitek


Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 5485
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 284 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:25, 04 Kwi 2013    Temat postu: Re: Człowiek a kontekst

Kewa napisał:

Strasznie to jest głupie i nieuczciwe (przejmuję argumentację Rona i co więcej - nie mam zamiaru przepraszać, bo on sobie na to zwyczajnie zasłużył Shhh ). Trzeba być wyjątkowym ignorantem, żeby zrównywać płód z człowiekiem. Płód jest płodem, póki się nie urodzi i kropka. Sam wróżyłeś z daty urodzenia, a nie daty poczęcia. Problem z następnymi ciążami? A jeżeli to jest ta następna ciąża: piąta, szósta? Co z urodzonymi dziećmi jeśli ta kolejna ciąża zabije matkę?!

No zasadniczo poród to zasadniczo moment szczegolny w życiu człowieka. Ale np. podobnym momentem jest jest pierwsza menstruacja u kobiety. Dlaczego nie liczyć człowieczeństwa od niej? Poza tym teologowie sądzą, że płód jest czlowiekiem od momentu, gdy Dobry Bóg umieści w płodzie duszę. Z jakiegoś powodu Dobry Bóg zwleka do ostatniej chwili z duszami dziewczynek, albo to bardziej pracochłonne jest, więc zasadniczo wyskrobywanie dziewczynek nie jest grzechem. A nawet jak się ich nie wyskrobie to krócej są ludźmi od chłopców, więc się nie powinny z nimi spierać. CBDU.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kewa
optymistyczna realistka


Dołączył: 05 Lis 2005
Posty: 24976
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1879 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: prawie Wrocław

PostWysłany: Czw 17:29, 04 Kwi 2013    Temat postu:

Mentalnie Ronie, jak widzę, tkwisz w średniowieczu, jeśli nie w starożytności. W Twoim wypadku, rzeczywiście, ewolucja się spóźnia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ron
Łotoszacz rozwielitek


Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 5485
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 284 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:39, 04 Kwi 2013    Temat postu:

Kewa napisał:
Mentalnie Ronie, jak widzę, tkwisz w średniowieczu, jeśli nie w starożytności. W Twoim wypadku, rzeczywiście, ewolucja się spóźnia.


Niewykluczone, że mentalnie średniowiecze nie było takie złe, a tylko technologicznie było do bani. Z drugiej strony trudno się dziwić mężczyznom, że obawiają się oddać pełną kontrolę nad macicami kobietom, skoro wiadomo, że ta władza jest im potrzebna do bezproblemowego zabijania dzieci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flykiller
Gość





PostWysłany: Czw 18:40, 04 Kwi 2013    Temat postu:

Mati napisał:

Nie jesteśmy sami ze sobą na tym świecie, tylko występujemy zawsze w jakiejś korelacji z innymi, w symbiozie. Jesteśmy istotami nierozerwalnie społecznymi.. Nie można żyć tylko i wyłącznie myśląc o sobie, jeśli jesteśmy w jakimś sensie odpowiedzialni za ten cały bałagan, za ten nasz świat - a jesteśmy, z założenia, z natury.


Owszem, jesteśmy zupełnie sami. Miło jest czuć, że ludzie przeżywają i czują podobnie do nas, ale na pewno nie tak samo. Mamy tylko złudzenie współodczuwania i zrozumienia. Każdej myśli, emocji, każdego bólu doświadczamy solo, więc komu mamy ufać, jak nie sobie, komu dogadzać, na kim się koncentrować, jak nie na sobie, przede wszystkim? Nie wiem jak to napisać, żeby dotknąć sedna. Mati, umrzesz. Umrze wszystko to, kim byłaś, w co wierzyłaś, czym się zachwycałaś, nad czym zastanawiałaś. Cały ten zwyczajny, ale i niezwykły świat. Nikt tego nie zrobi za Ciebie, choćby cała rodzina stała nad Tobą w chwili śmierci wytężając z całych sił całą empatię. I naprawdę uważasz, że takie istotne będzie to, jak zapamięta Cię sąsiadka z domku obok, która umrze niedługo po Tobie i o której, tak jak o Tobie, po dwóch pokoleniach nikt nie będzie pamiętał? Albo że w każdej chwili, w której po trochu przestajesz istnieć i zbliżasz się do końca, los głodujących dzieci w Afryce jest taki ważny? naprawdę jest taki ważny dla Ciebie? dla tej planety jest ważny? która widziała już miliardy śmierci i miliardy jeszcze zobaczy? kim my jesteśmy? nikim, niczym, momentem. I zamiast wykorzystać ten moment, wikłamy się w jakieś bzdurne uwarunkowania i bzdurne idee o odpowiedzialności za świat, tak samo nietrwały i niewiele wart, jak my sami. Co z tego, że jesteś częścią ludzkości? (a co to niby takiego niezwykłego, ta ludzkość(?)). To nie ludzkość będzie umierała, tylko Ty, indywidualnie. Ty indywidualnie utracisz swój świat, a świat, dla którego starałaś się być uważna, nawet tego nie zauważy.
Oczywiście, masz rację. Nie wolno podążać w takim kierunku, bo przy podobnym podejściu to wszystko zaczęłoby się rozpieprzać i nawet ten krótki moment "my", mógłby się stać uciążliwy. Ale w myślach naprawdę nie musimy sobie mydlić oczu.


Mati napisał:

Poza tym, czy na pewno bycie fair wobec siebie będąc w niezgodzie z innymi da nam szczęście i spełnienie?

I nie rozumiem założenia, że ktoś chcący żyć przede wszystkim w zgodzie ze sobą, koniecznie musi być egoistą, psychotykiem i krzywdzić swoją postawą innych. Nie rozumiem - to jest coś, co się wyklucza? mieć swoje zdanie, wiedzieć, czego się chce, wiedzieć, czego się nie chce, a jednocześnie dogadywać się z ludźmi? Dlaczego robienie "tego, co się chce" od razu przywołuje przykłady jakichś patologii? Człowiek, który ufa sobie, budzi zaufanie innych. Jest spokojny, jest pewny, nie miota się. Potrafi współodczuwać, bo ma wysoko rozwiniętą samoświadomość. Nie jest dziwakiem. Budzi zazdrość.
Powrót do góry
Ron
Łotoszacz rozwielitek


Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 5485
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 284 razy
Ostrzeżeń: 3/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:56, 04 Kwi 2013    Temat postu:

E tam Animko. Wiesz, że Polska w dzietności zajmuje 206 miejsce na 212 krajów świata. Więc zamiast pierdolić głupoty może byś urodziła z czwórkę dzieci. To jedyny sposób przetrwania. Think

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hachiko
Gość





PostWysłany: Czw 19:29, 04 Kwi 2013    Temat postu:

Dziwne to wszystko. Tyle odnóg w temacie , a większość z nich dowodzi,że człowiek słabym jest , niewiarygodnym i uzależnionym jest itp. d'oh!
Każdy tutaj wie,że nic nie można przewidzieć.
Powrót do góry
Mati
Gość





PostWysłany: Czw 19:43, 04 Kwi 2013    Temat postu:

Obserwator: a byłaś kiedyś ciekawa jak to jest wziąć narkotyki??? spróbuj! jestem ciekaw pytań jakie się w tobie zrodzą po tym doświadczeniu

heh.. o tym jest gdzieś oddzielny topik.. nie będę się powtarzała, ale pytania, jakie się pojawiają to coś w stylu: czy to, co wywołują to jest stricte to, co siedzi głęboko we mnie, czy jest to jakaś całkowita abstrakcja, projekcja i film nakręcony ze zlepków przeżyć, myśli, pragnień.. i jeszcze pytanie: skoro zapaliłam jointa, jak to jest po LSD?

Kewa: To nie Bóg zabronił, tylko ludzie wymyślili takiego Boga, który zabronił. To zasadnicza różnica. Zrobili to ze strachu przed nieznanym.

Wiem to była łagodna prowokacja.. uczą nas Pisma i mówią, że Pismo zawiera nauki Boga. Nikt z katechetów nie mówi, że Pismo to słowa i wymysł ludzi. Do tej wiedzy dochodzą niektórzy ludzie na przestrzeni życia, dzięki pytaniom i ciekawości. Choć biorąc pod uwagę fakt, że Bóg jest Miłością ktoś wykonał kawał dobrej roboty, bo gro tych nauk to czysta Miłość..do drugiego człowieka, bliźniego..

Fly: Mamy tylko złudzenie współodczuwania i zrozumienia. Każdej myśli, emocji, każdego bólu doświadczamy solo, więc komu mamy ufać, jak nie sobie, komu dogadzać, na kim się koncentrować, jak nie na sobie, przede wszystkim? Nie wiem jak to napisać, żeby dotknąć sedna. Mati, umrzesz. Umrze wszystko to, kim byłaś, w co wierzyłaś, czym się zachwycałaś, nad czym zastanawiałaś. Cały ten zwyczajny, ale i niezwykły świat. Nikt tego nie zrobi za Ciebie, choćby cała rodzina stała nad Tobą w chwili śmierci wytężając z całych sił całą empatię. I naprawdę uważasz, że takie istotne będzie to, jak zapamięta Cię sąsiadka z domku obok, która umrze niedługo po Tobie i o której, tak jak o Tobie, po dwóch pokoleniach nikt nie będzie pamiętał?

A czy to, kim jesteś jest zasługą tylko Twoją, Twojego czystego umysłu, serca, woli, czy może jednak jesteś w większości ‘produktem’ przeszłych pokoleń i ich spuścizny? Czy to, do czego dochodzisz jest Twoim unikatowym pomysłem, czy jest to zlepek zaczerpniętych nauk i wiedzy już nam danej? Budujesz siebie w oparciu o to, co już istnieje i wybierasz sobie z tego to, co Ci wygodniej i dlatego uważam, że pomimo śmierci przekazuję to, co we mnie kolejnym pokoleniom, sąsiadce, komuś kto słucha, myśli, analizuje.. w jakimś sensie buduję go. Jeśli spotykam ludzi, którzy myślą i czują podobnie tylko umacniam się w sobie, bo wiem, że oni podobnie jak ja współodczuwają. Jeśli tak, to nie jestem sama. Wszyscy na siebie wpływamy. Choćby w tej rozmowie.. albo druga osoba upewnia mnie w moim przekonaniu, albo zmieniam swoje widzenie, dzięki niej, dzięki jej energii.. I tak, masz 100% racji, że uczucia w nas są tylko nasze i to czyni nas indywidualnymi jednostkami, jednak te uczucia i emocje wynikają z działania innych i naszych relacji z innymi ludźmi, w tym kontekście nie da się całkiem wyindywidualizować z tego całego tłumu. W tym kontekście nie jesteś sama.
Nie mówisz : 'jestem zła swoją złością', tylko mówisz 'jestem zła' i każdy wie o co chodzi..

I nie rozumiem założenia, że ktoś chcący żyć przede wszystkim w zgodzie ze sobą, koniecznie musi być egoistą, psychotykiem i krzywdzić swoją postawą innych. Nie rozumiem - to jest coś, co się wyklucza? mieć swoje zdanie, wiedzieć, czego się chce, wiedzieć, czego się nie chce, a jednocześnie dogadywać się z ludźmi? Dlaczego robienie "tego, co się chce" od razu przywołuje przykłady jakichś patologii?

To wszystko było bardziej związane z tą nieszczęsną kobietą, która napiera na tego mężczyznę ze swoich egoistycznych pobudek. Można robić co się chce, ale wydaje mi się, że dobrze pamiętać przy tym o innych i ich potencjalnych odczuciach, bo w przeciwnym razie palisz mosty krzywdzącym zachowaniem i wtedy faktycznie zostajesz sobie sama na swojej bezludnej wyspie, bez tych wszystkich ludzi dookoła z którymi możesz się dzielić sobą.

Bez względu na to, czy jesteśmy pyłkiem we wszechświecie, tu i teraz stanowimy jakąś energię i nią zasilamy większy lub mniejszy rewir świata, więc wpływamy na niego. Coś jak efekt motyla i nic nie dzieje się bez przyczyny. Gdyby tak nie było dalej siedzielibyśmy w jaskini. Wszystko ma gdzieś swoje źródło, tylko często ciężko do niego dotrzeć, bo jesteśmy zbyt ograniczeni. I wszystko do nas wraca, wszystko.. tylko bywa, że albo nie zdajemy sobie z tego sprawy, albo nie wiążemy tego, co dajemy z tym co dostajemy w ramach przyczyny i skutku, tylko traktujemy jako oddzielne wydarzenia.
Powrót do góry
flykiller
Gość





PostWysłany: Czw 19:48, 04 Kwi 2013    Temat postu:

Ron napisał:
E tam Animko. Wiesz, że Polska w dzietności zajmuje 206 miejsce na 212 krajów świata. Więc zamiast pierdolić głupoty może byś urodziła z czwórkę dzieci. To jedyny sposób przetrwania. Think

Ale nie mojego przetrwania
Poza tym, miałabym się namęczyć, natrudzić, żeby potem to wszystko poszło w diabły za jednym uderzeniem asteroidy albo jakowejś bomby (co niewykluczone, a nawet prawdopodobne)?

A możesz napisać, czemu Ci tak na trwaniu ludzkości zależy? Co w niej takiego dobrego? Czemu Ci taka bliska, co Cię w niej wzrusza?


Mati napisał:

A czy to, kim jesteś jest zasługą tylko Twoją, Twojego czystego umysłu, serca, woli, czy może jednak jesteś w większości ‘produktem’ przeszłych pokoleń i ich spuścizny? Czy to, do czego dochodzisz jest Twoim unikatowym pomysłem, czy jest to zlepek zaczerpniętych nauk i wiedzy już nam danej?

Jestem produktem, jestem zlepkiem, można nawet powiedzieć, że patrząc na to w ten sposób, nigdy nie byłam sobą i nigdy nie będę. Ale czy ja tego chciałam? Czy ja tego chcę? Jaki mam na to wpływ? Dlaczego mam być wdzięczna ludzkości za moją "odtwórczość"?

Mati napisał:

Można robić co się chce, ale wydaje mi się, że dobrze pamiętać przy tym o innych i ich potencjalnych odczuciach, bo w przeciwnym razie palisz mosty krzywdzącym zachowaniem i wtedy faktycznie zostajesz sobie sama na swojej bezludnej wyspie, bez tych wszystkich ludzi dookoła z którymi możesz się dzielić sobą.

Powtórzę - nie widzę powodu, dla którego miałoby się o tym nie pamiętać i krzywdzić innych, hołdując własnym przekonaniom i folgując chęciom.
Ale to nie oznacza brania na siebie odpowiedzialności za cały świat. W wałkowanym przykładzie: jeśli ten pan nie zdradziłby żony z tą panią, to prawdopodobnie, zdradziłby z inną. To w zdradzającym panu tkwi problem. W jego chęci. W łamaniu zasad (obietnic) przez niego. Ta pani nic do tego nie ma. No, nie przesadzajmy - ma być odpowiedzialna za siebie, za pana, za jego żonę i dzieci? i za kogo jeszcze? za zgorszoną sąsiadkę i wściekłą teściową?


Ostatnio zmieniony przez flykiller dnia Czw 20:05, 04 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Uskok Tektoniczny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 6 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin