Forum po 30-tce Strona Główna po 30-tce
niezwykła strona niezwykłych użytkowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ziemia obiecana?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hachiko
Gość





PostWysłany: Pon 9:05, 27 Wrz 2010    Temat postu:

slepa i brzydka napisał:
ale halo, przeciez kazdy z nas tutaj dazy do jakiegos fajnego poziomu zycia... nie ma co przesadzac i pisac, ze to takie fuj i be jest, bo zaraz topik zamieni sie z kabarecik hipokrytow.
ja np. nie ukrywam, ze lubie ladne auta, ze bede brala kredyt, zeby sie wybudowac, a zagraniczne wojaze sprawiaja mi wiele przyjemnosci. czy w porownaniu z przecietnym Brytyjczykiem, Niemcem czy Hiszpanem to sa jakies wygorowane plany? nie wydaje mi sie.
zwazywszy na fakt, ze zadnej z tych rzeczy nie osiagnelam wlazac innym na glowe, uwazam, ze w pragnieniu i spelnianiu marzen nie ma nic zdroznego.



no pewnie,że tak...nie miałam na myśli ascezy , biczowania się i wypatrywania śmierci składając w kostkę ubrania na pochówek
umiar, odpowiedzialność w realizowaniu siebie, swoich marzeń bez wyrządzania komuś krzywdy- raczej to.
Powrót do góry
hachiko
Gość





PostWysłany: Pon 9:12, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Kewa napisał:
Z moich obserwacji:
Moją mamę pamiętam zawsze w biegu. Pracowała w systemie zmianowym, z dojazdami do pracy, praktycznie zawsze w drodze. Nie wiem, czy to dobrze, pewnie źle. Nie siadała ze mną do lekcji, nie przecierała mi zupek, dyscypliny uczyła mnie starsza siostra. Ojciec zawsze miał ważniejsze sprawy, często to ja gotowałam mu zupę z proszku Pieniądze? Nigdy ich nie było za dużo, ale też nigdy nie cierpieliśmy biedy. Kolonie fundował nam zakład pracy ojca. Moje koleżanki i koledzy mieli różnie. Nadopiekuńcze matki, matki pracujące, wystające w kolejkach. Moja mama zasypiała w kościele, zasypiała na wywiadówkach, a w kolejkę stawała po przepracowanej nocce, czasem coś tam dostawała. Pamiętam jak mieszkałam na stancji z koleżanką ze wsi i ona zawsze przywoziła całe pęta kiełbasy, mięsa - ja dziesięciocentymetrowy kawałek jakiejś zwyczajnej. Eee, tam do dziś nie przepadam za wędlinami
Moje dzieci rzadko mają coś markowego, komórki do pewnego czasu dostawały po ojcu, nie spędzają wakacji za granicą. Uodporniły się na cwaniactwo bogatszych, "lepszych". Nawet jeśli nie zawierają przyjaźni (córka) to jest to ich wybór. Pewnie, że boję się o ich przyszłość, ale jest to raczej matczyny niepokój, niż strach.
Podsumowując. Świat zewnętrzny zawsze jest mniej lub bardziej przyjazny, czasem wrogi, ale to od nas zależy ile siły damy dzieciom, często przekazujemy ją w sposób niewerbalny, intuicyjnie, czasem poprzez rozmowy i przykłady.
Bądź spokojna Paj



Jakbym czytała o swoim dzieciństwie...
Mama dwie prace, Tato kancelaria, nie pamiętam ich wokół siebie za dużo. Tato dużo starszy od ojców moich koleżanek, nie umiał ze mną rozmawiać ( dopiero pod koniec), nie chodził na spacery,ale w domu zawsze było dużo ciepła i wsparcia, i też się nie przelewało.
Dwa tygodnie co roku nad morzem i szlus z wyjazdami w czasie wakacji. Nigdy nie miałam za złe, łaziłam po podwórku, zakładałam Klub Niewidzialnej Ręki w piwnicy, skakałam w gumę i śledziłam siostrę.


Ostatnio zmieniony przez hachiko dnia Pon 9:12, 27 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Hower
Johnnie Walker


Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 4817
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 437 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jaaa???

PostWysłany: Pon 9:24, 27 Wrz 2010    Temat postu:

slepa i brzydka napisał:
ale halo, przeciez kazdy z nas tutaj dazy do jakiegos fajnego poziomu zycia... nie ma co przesadzac i pisac, ze to takie fuj i be jest, bo zaraz topik zamieni sie z kabarecik hipokrytow.
ja np. nie ukrywam, ze lubie ladne auta, ze bede brala kredyt, zeby sie wybudowac, a zagraniczne wojaze sprawiaja mi wiele przyjemnosci. czy w porownaniu z przecietnym Brytyjczykiem, Niemcem czy Hiszpanem to sa jakies wygorowane plany? nie wydaje mi sie.
zwazywszy na fakt, ze zadnej z tych rzeczy nie osiagnelam wlazac innym na glowe, uwazam, ze w pragnieniu i spelnianiu marzen nie ma nic zdroznego.
A w porównaniu z przeciętnym Peruwiańczykiem, Nigeryjczykiem czy Kazachem? Ciekawe kto jest szczęśliwszy.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paj
maszynista z Melbourne


Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 3593
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1171 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:31, 27 Wrz 2010    Temat postu:

No właśnie bodźce zewnętrzne.
Jakie otrzymują dorastający.
Mówię do syna; ważne, abyś był uczciwy.
A on mi odpowiada; a Sebek powiedział, że chce byc szefem gangu złodzieji.
Oglądamy razem tv, a on mówi, że ten telewizor jest jak donozaur.
Itd itp.
Trzeba miec twardą d............ , aby wybronic dorastających przed głupimi wzorcami.
Oczywiście, że jest szansa dla nich, że w wieku 20 lat znają oprocentowanie kredytów, jak lokowac kasę.
Ale jeśli tego nie potrafią?
Są nieudacznikami?
Społeczeństwo ich równolatków jest okrutne, dużo bardziej krytyczne i drastyczne.
A to budzi więcej frustracji.
Nie wszyscy sobie z tym radzą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rosegreta
Gość





PostWysłany: Pon 9:39, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Nie wiem kto jest szczęśliwszy czy ten co ma czy ten co nie ma. Myślę, ze to zalezy od podejścia danego człowieka.
Pamiętam czasy PRL, bo jestem już, hymm, pełnoletnia. Byly beztroskie bo byłam dzieckiem, ale wcale bym ich nie chciała. Kolejki, kolejki kolejki, kartki. Cukierki robiłyśmy sobie same, po kryjomu topiąc tak trudno zdobyty cukier. Buty - kolejka, papier toaletowy - kolejka. Nie straszcie mnie. Stałam pamiętam za margaryną kiedyś. Ej, na półkach był tylko ocet, a ciuchy kupowało się od tych co przyjeżdżali z wycieczek zagranicznych. Bo modne były wycieczki handlowe do Turcji.
Nie jest łatwo obecnie, kredyt, chore dziecko, dorastające dziecko, ogrzewanie gazowe, ale jakoś sobie radzimy.
Jak sobie radzi moje dziecko- hym, nie zauważyłam, żeby bylo jakieś sfrustrowane. Owszem wie, że nie dostanie nowej "wypasionej komórki" bo ma taką fanaberie. W sumie nawet się specjalnie nie awanturuje. Wie, ze jak chce jechac na wycieczkę klasową, to musi trochę sama przyoszczędzić z kieszonkowego (ograniczyć wyjścia na pizze, i kupowania kolejnej nie potrzebnej pierdoły).
Tak jak Anima zgodzę się z tym, że młodzież sobie świetnie daje rade w tych czasach, bo oni nie znają innych.
A zazdrość, ludzka zawiść, pęd żeby miec więcej, lepiej to chyba zawsze była.

I nie gotuję zupek sama, bo nie znam pochodzenia marchewki, którą kupuję, a wierzę, ze te w słoiczkach sa przebadane.
Piersią chciałam karmić, gdzyż to naprawdę jest wygodne (bez wyparzania butelek, gotowania wody, babrania się w brejkach, zalewania ławy mlekiem), niestety z pewnych przyczyn nie mam takiej mozliwości.
Każdy ma wybór, a każda matka wie (prawie każda) co dla jej dziecka jest najlepsze.
Powrót do góry
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Pon 10:18, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Hower napisał:
slepa i brzydka napisał:

...ja np. nie ukrywam, ze lubie ladne auta, ze bede brala kredyt, zeby sie wybudowac, a zagraniczne wojaze sprawiaja mi wiele przyjemnosci. czy w porownaniu z przecietnym Brytyjczykiem, Niemcem czy Hiszpanem to sa jakies wygorowane plany? nie wydaje mi sie...
A w porównaniu z przeciętnym Peruwiańczykiem, Nigeryjczykiem czy Kazachem? Ciekawe kto jest szczęśliwszy.



dlaczego Twoim zdaniem powinnam sie porownywac wlasnie do tych nacji? jestes moze socjalista? albo komunista?

na forum to wyglada na mocne uderzenie, godne szczerych pochwal i okaskow, ale czy Ty osobiscie rownasz do poziomu wymienionych przez siebie nacji?

i na jakiej podstawie zakladasz, ze wiesz tyle o szczesciu moim lub ich, aby je stopniowac?


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 10:43, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Zasadniczo nie sadzę, zeby moje dziecki zapamiętały okres dzieciństwa i dorastania jako ohydny stres, spowodowany brakiem poświęconego im czasu i brakami finansowymi.
Pieniędzy nigdy nie było u nas w nadmiarze- starczało i tyle, czasem z rarytasem, czasem bez. Na wakacje za granicę jeżdzę od pięciu lat. No i niestety jest to kwestia wyboru: nowa pralka lub wakacje, nowy telewizor- lub wakacje. Na jedno i drugie nie starcza. Jeżdże, gdyż urlop mam raz w roku i potrzebuję gwarancji dobrej pogody. Jako, że potrzebuję takze gwarancji miłego spędzenia czasu dzieci za granicę nie zabieram- jadą w tym czasie na obozy miejscowe. Raz pojechały z nami, ale doprawdy nikt się nie chciał nimi zająć.
Dziewczyny sa już starawe i perspektywa spędzania czasu z rodzicami jest dla nich mało rajcujaca. Kiedy były mniejsze jezdziliśmy z nimi na miejscowe Kaszuby, urokliwe jak cholera, ciagnac ze soba zawsze dodatkowe dzieci( koleżanki) jakies tłumy ciotek z dziecmi własnymi, czasem dziadków. Czasami trzeba było wynajmować dwa domy- tyle luda było. Letnie wakacje w pełni oddaje pewna fotografia zatytułowana" Węsiory 2000" Na pomoście stoi banda dzieciaków w róznym wieku w liczbie 19 sztuk. Starzy juz się nie zmiescili.
Osobiście okres dzieciństwa swoich córek wspominam bardzo miło, jako ciąg nieustannych wyjść, grilów, ognisk, wypraw na plazę, siekania warzyw na surówki, rzucania ruskimi pierogami do celu, imprez tematycznych, karnawałowych przyjęć. Nie używałam słoiczków gerbera, w sobote zawsze pachniało szarlotką a na choince wisiały ozdoby radosnej twórczosci dziecięcej( i rodzicielskiej też) Ohydnie tęsknię za tymi czasami. W ewentualnych wnukach upatruję jedynych plusów starości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seeni
Królewna Glątwa


Dołączył: 16 Wrz 2005
Posty: 18510
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2377 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 10:50, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Aha- co do tych słoiczków gerbera czy bobo vita to ich nie używałam, nie dlatego, że taka ze mnie super matka, tylko z tego powodu, że moje dzieci nie chciały tego w ogóle żryć. ( mimo prób) Używałam za to namiętnie pampersów i to jeszcze w tych czasach, kiedy można je było kupić w aptece tylko czasami a te lepsiejsze to tylko w peweksie. Taki był ze mnie leń w kwestii prania i prasowania tetry

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zgredziora
zrzeda i maruda


Dołączył: 08 Wrz 2009
Posty: 1475
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 254 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:50, 27 Wrz 2010    Temat postu:

animavilis napisał:
Juli* napisał:

Rzadko która z mam sama przygotuje przetwory. Najlepiej otworzyć słoiczek Gerbera z jarzynkami

Skojarzyło mi się z tym zdaniem:
[link widoczny dla zalogowanych]
Poza tematem, ale naprawdę warto przeczytać.


animavilis napisał:
Juli* napisał:

Rzadko która z mam sama przygotuje przetwory. Najlepiej otworzyć słoiczek Gerbera z jarzynkami

Skojarzyło mi się z tym zdaniem:
[link widoczny dla zalogowanych]
Poza tematem, ale naprawdę warto przeczytać.


Dobry artykul. Ten problem zasadza sie nieco glebiej, niz tylko na karmieniu piersia, zupkach bio i wielorazowych pieluchach. Od ladnych paru lat obserwuje spoleczenstwa francuskie i angielskie, wiec na tych dwóch jedynie opieraja sie moje wnioski, niemniej sprowadzaja sie one do tego samego. W obu krajach, w praktyce, udalo sie zbudowac to, co bylo celem socjalizmu w gruncie rzeczy, czyli system opieki socjalnej, który przecietnemu Polakowi nie miesci sie w glowie.
Mnie, jako nastolatce jeszcze, nie miescilo sie w glowie, ze moja kuzynka, ktora wyjechala do Francji jako opiekunka do dzieci, nastepnie wyszla za maz za Francuza i urodzila dwojke dzieci- ma dwójke dzieci, nie pracuje, maz pracuje dorywczo (!)- i sa w stanie przezyc.
Natomiast jak wyglada prawda? Tak we Francji jak w Wielkiej Brytanii, ze wzgledu na drastyczne spadki demograficzne etc, szczegolna opieka otoczono rodziny, ktore sie na dzieci decyduja. Wiec wymogi prawne sa takie, by w takich rodzinach na 1 osobe przypadalo finansowe minimum pozwalajace na przezycie. Do tego dziecko musi miec zapewniona przestrzen zyciowa- godna- a wiec wlasna sypialnie i pokój dzienny- miejsce wspolnego przebywania rodziny, który nie moze byc jednoczenie sypialnia rodziców. Czyli rodzina z jednym dzieckiem ma miec zapewnione mieszkanie/dom trzypokojowe, tak by rodzice mieli sypialnie, dziecko wlasna i by jedno pomieszczenie sluzylo jako pokój dzienny. Rodzina z dwójka dzieci odpowiednio mieszkanie/dom czteropokojowe, itd. Pamietacie socjalistyczne M3, M4, etc? Przy braku lub niskich dochodach panstwo finansuje czynsz pod postacia zasilku mieszkaniowego. Do tego osoby nie pracujace, zarejestrowane jako bezrobotne, pobieraja zasilek dla bezrobotnych, który nie jest zasilkiem okresowym- bezrobotnym mozna byc cale zycie i cale zycie pobierac ten zasilek, a potem emeryture panstowa (sic!). Osoby pracujace na pol etatu albo na caly etat, ale o niskich dochodach dostaja zasilek wyrównujacy, tak, by róznica zostala pokryta a owo minimum socjalne zapewnione. Do tego rodziny o niskich dochodach dostaja zwrot podatku. Osobna struktura zasilków przewidziana jest tez dla potomstwa, na kazde dziecko przypada 'zasilek dla dziecka', dofinansowanie opieki poza szkolnej (jesli rodzic pracuje na caly etat), refundowane obiady szkolne i dofinansowanie wypoczynku/opieki dla dziecka w okresie przerw szkolnych, których jest piec- dwie tygodniowe- pierwsza to z reguly koncowka pazdziernika i poczatek listopada (w swieto zmarlych sa przeciez bale, po ktorych rodzice tez musza odespac kaca , i druga w lutym, dwie dwutygodniowe (w okresie Bozego Narodzenia i Wielkanocy), i jedna wakacyjna miesieczna przypadajaca na sierpien. Plus cala masa innych zasilkow, niepelnosprawnosciowych, chorobowych, przy nieoczekiwanych perturbacjach zyciowych, zwiazanych z przeprowadzka, z koniecznoscia podrozy, pogrzebowy, etc...
W kazdym razie, do czego zmierzam. Kiedy lata temu opowiadala mi kuzynka, ze tak to wyglada, myslalam sobie 'ale wali scieme', po czym 'los tak zeslal', ze sama wyjechalam na obczyzne, no i uwierzylam, przekonawszy sie na wlasne oczy.
Mój za granica pierwszy i po dzis dzien najlepszy przyjaciel, ktory tez, jak tu przyjechalam, wprowadzal mnie w 'arkana'- jak system i ten kraj dziala, wspominal calkiem niedawno, jak to 6 lat temu padly z moich ust prorocze slowa: 'alez ten system musi w koncu pierdolnac, przeciez to jest jakies szalenstwo'. On nie bardzo rozumial dlaczego dla mnie to szalenstwo i dlaczego robie oczy okragle ze zdziwienia, bo tylko to zna, nie zyl w innym systemie/kraju. W kazdym razie wracajac do tematu- cala ta struktura pomocy socjalnej funkcjonuje tak od dziesiecioleci. Wiec w gruncie rzeczy kobietom bardziej sie 'oplacalo' siedziec w domu i zajmowac dziecmi, pobierajac zasilki, niz pracowac za psie pieniadze i uzerac z pracodawca. Z czasem oczywiscie zaczeto dorabiac 'ideologie do gowna', czyli skoro siedza w domu i zyja za pieniadze podatnikow- niech sie udzielaja spolecznie, dbaja o ekologie, cokolwiek, bezstresowe wychowywanie dzieci, wielorazowe pieluchy, domowe przetwory, czy karmienie piersia, kazde wytlumaczenie nieróbstwa jest dobre...
Niestety, co gorsza, z czasem tez mezczyzni doszli do wniosku, ze po co 'tyrac' lepiej siedziec na dupie i nic nie robic- i tak niewyksztalcone i niewykwalifikowane rzesze nierobów zyly za publiczne fundusze, az powstala nowa klasa/warstwa spoleczna tak zwanych beneficjantów, czyli ludzi zyjacych z benefitów.
Dlatego w 2004 Polacy szturmem 'wzieli' Anglie- bo byla praca, ale nie bylo rak do pracy, bo Anglicy nie chcieli pracowac za minimalna stawke krajowa, wiec prace dostawali w fabrykach nawet ci 'z naszych', ktorzy slowa po angielsku nie potrafili powiedziec.
No ale zgodnie z moim proroctwem system musial rypsnac, nastal wielki kryzys. Wiec do rzeszy nierobów-beneficjantów od paru lat dolaczaja kolejne miliony ludzi, którzy do tej pory pracowali, ale te prace z powodu recesji i zwolnien grupowych utracili, i wciaz traca, bo wbrew temu, co sie próbuje wmowic niezadowolonej 'ciemnocie', recesja wcale nie minela. Wiec co sie teraz okazuje, przez 13 lat rzadow laburzystów-komuchow i marnotrawstwa srodkow publicznych oraz z obecnym prawem zapewniajacym opisany wyzej system opieki socjalnej, budzet nie jest w stanie dluzej w zaden sposób udzwignac tego ciezaru. Na szczescie pare miesiecy temu wybory wygrali torysi, no moze nie wygrali, bo musieli stworzyc rzad koalicyjny z libdemami, ale efekt jest, jak równie proroczo przepowiedzialam przed wyborami, a jaki- oczywiscie protesty i strajki nierobów, bo nowy rzad wzial sie za ciecia i stopniowo ale konsekwentnie tnie po zasilkach równo jak leci
Wiec wracajac do ksiazki pani Badinter i tematu topika. Ksiazki nie czytalam, ale Francuzka zapewne zanalizowala sytuacje wspolczesnych francuskich kobiet, rozpatrujac problem z punktu widzenia feministki. Ale jak probuje opisac, jest to fragment wiekszej calosci. Tak we Francji jak i Anglii dobrobyt doprowadzil do degeneracji spolecznstwa. Jednostki nieambitne decyduja sie na wegetacje za panstwowe srodki i nierobstwo, dzieci sa chodowane bezstresowo- a nie wychowywane. Poniewaz nikt ich do niczego nie zmusza, nie ucza sie, poniewaz nie znaja slowa dyscyplina/samodyscyplina poza obowiazkowa edukacja do 16go roku zycia, nie decyduja sie na dalsza nauke, poniewaz nie nauczyli sie radzenia sobie z problemami, nie potrafia juz jako dorosli ludzie odnalezc sie w otaczajacej rzeczywistosci, nawet jesli maja jakies aspiracje lub chcieliby czegos wiecej, nie sa w stanie przeskoczyc muru braku wyksztalcenia i umiejetnosci. Jak przyjechalam do Anglii nie moglam sie nadziwic, ze na ulicach widzi sie tylu umyslowo chorych, na przyklad takich mowiacych do siebie albo do niewidocznego rozmówcy mozna spotkac na kazdym kroku. Po jakims czasie zaczelam 'lapac'- po prostu dobrobyt doprowadzil to spoleczenstwo do rozkladu- dla mnie to kolejny dowód, ze socjalizm to utopia. Bo takie tutaj wlasnie bylo zalozenie, zeby wszyscy mieli rowne szanse, czyli ci mniej uprzywilejowani przez los, zeby tez mogli przezyc. Wiec przezywaja, ale tutaj chorzy psychicznie to w wiekszosci raczej nie byli prezesi czy dyrektorzy, ktorzy utracili wszystko, a tacy bezrobotni cale zycie beneficjanci, dla ktorych nadmiar czasu i nieprzystosowanie do zycia w spoleczenstwie konczy sie choroba psychiczna.
Wiec jesli chodzi o kwestie dzieci i w ogole o sytuacje w Polsce, tu musze sie zgodzic z Kewa, ze najlepiej dziecku dawac dobry przyklad, uczyc i nie popuszczac- jak juz napisalam, nie uwazam by wychowywanie pod kloszem/ bezstresowe bylo czyms pozytywnym, bo jak dorosly czlowiek ma sobie poradzic z problemami skoro nie nauczyl sie z problemami radzic jako dziecko? A co do parcia do dobrobytu, zgodze sie ze Slepa, nie badzmy hipokrytami, kazdy chce wiecej, bo z natury czlowiek jest chciejska istota, grunt by chciejstwo nie przerodzilo sie w pazernosc. Natomiast samo pragnienie dobrobytu i ambicje uwazam za zjawisko pozytywne- bodziec rozwoju. Ich brak moge obserwowac na codzien wokol siebie, jesli pojade do miasta i wyjde na ulice...


Post został pochwalony 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
letnisztorm
Tunrida Storm


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 14847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2172 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:54, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Moje dzieci jadły zupy w słoiczkach, ale zasadniczo jako przekąskę, dla Radka były stanowczo za małe, musiałby zjeść z pięć, a Julia od najmłodszych lat domagała się jedzenia z nami a że spędzała czas u mojej mamy ( gdy ja wyrodna matka chadzałam do pracy ) która gotuje dietetycznie , nie było problemu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
.
kaprys polnego konika


Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 789
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 327 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:42, 27 Wrz 2010    Temat postu:

.., moim zdaniem, najgorsze jest zjawisko, braku wpajania odroczonej gratyfikacji.., kiedyś nam mówiono np. ucz się a za kilka lat będziesz zbierał owoce swojego wysiłku.., chcesz jechać na wakacje, to odkładaj itd..., uczono nas czekać.., obecnie wszystko musi być natychmiast, już, teraz.., przy takim podejściu, brak czegoś prowadzi do stresu.., dlatego ludzie zadłużają się by spełnić te swoje zachcianki.., albo wchodzą w konflikt z prawem, by łatwiej, szybciej osiągnąć "nagrodę".., jednak jak tak czasem powrócę wspomnieniami do "zamierzchłych okupacyjnych" czasów, to z przyjemnością wspominam radość jaką wywoływała zwykła pomarańcza, którą dostawało się w prezencie pod choinkę.., albo kupione za uzbierane i okupione wyrzeczeniami spodnie w Pewex-ie.. Anxious

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Pon 11:45, 27 Wrz 2010    Temat postu:

kurde, mnie do teraz zapach obieranej pomaranczy w lecie przywodzi na mysl Boze Narodzenie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paj
maszynista z Melbourne


Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 3593
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1171 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:57, 27 Wrz 2010    Temat postu:

No właśnie.
Bo teraz z mediów słychac; wystarczy 1zł, masz telefon.
Wystarczy 300zł, masz nowe auto.
Itd.
No i taki 10-12 latek jest pewien, że wystarczy tylko tyle.
Nie ma umiejętności myślenia perspektywicznego, planowania.
Jest bombardowany info; już, za chwilę, możesz miec.
I nie chce czekac.
Nie potrafi.
Oczywiście; rolą dorosłych, rodziców jest tłumaczyc, uczyc.
Gorzej, jeśli wali się ta składanka.
Wrócę do początku.
Usłyszałam opowieśc o znajomych; domy, wakacje, potężna firma (dawali pracę ponad 150 osobom).
Żyli dośc stabilnie od lat.
Nie ma dzisiaj nic.
Komornicy, niezapłacone ZUSY.
Zawał serca.
Koniec.
Koniec?
Cena kryzysu?
Zawalił się spokój dzieci.
I nie tylko.
Bardzo im współczuję.
I wiem, że boleśnie się spada z wysokiego konia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 12:05, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Ciężko mi teraz pozbierać treściwe myśli..
Julka zapytała mnie ostatnio kiedy zamieszkamy w lesie, bo bardzo tego chce. Rozpłakałam się tylko i odpowiedziałam, że nie wiem jeszcze. Na co Ona mi powiedziała 'ale obiecaj, że to zrobimy'. Dla niej to właśnie jest ta ziemia przeze mnie obiecana. Dla mnie zresztą też.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paj
maszynista z Melbourne


Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 3593
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1171 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:19, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Mati napisał:
Ciężko mi teraz pozbierać treściwe myśli..
Julka zapytała mnie ostatnio kiedy zamieszkamy w lesie, bo bardzo tego chce. Rozpłakałam się tylko i odpowiedziałam, że nie wiem jeszcze. Na co Ona mi powiedziała 'ale obiecaj, że to zrobimy'. Dla niej to właśnie jest ta ziemia przeze mnie obiecana. Dla mnie zresztą też.

Doskonale Ciebie rozumiem.
Też często myślałam o ucieczce, bo tak to nazwę. Wyjazd do lasu. Życie proste. Tam przyroda wyznacza rytm. Inne są pragnienia, zmartwienia. I wzorce dla dzieci. Nie udało się.
Dzisiaj ścieram się z cywilizacją. Z trudnymi pytaniami mego syna. I podejmuję decyzje. O moim życiu, o jego przyszłości w jakiś sposób też. Że potrzebuje mnie, jako wzorca; że powinnam byc szczęśliwa, aby on to czuł, widział i wierzył, że jest to możliwe, dane nam. Czy w imię..
No własnie; czego?
Tkwię w cholernej Warszawie, niezadowolona, aby on miał dobrą szkołe, pracę? Złudne.
Ja tylko o tym, że brak dzisiaj tej harmonii.
Nie komuny, ale oczywistych wzorców.
Zatracamy je i budzi to lęk w dorastającym pokoleniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mati.
criatura na końcu czasu


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 8185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1207 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 12:23, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Paj napisał:
Wyjazd do lasu. Życie proste. Tam przyroda wyznacza rytm. Inne są pragnienia, zmartwienia. I wzorce dla dzieci. Nie udało się.
(...)
Tkwię w cholernej Warszawie, niezadowolona, aby on miał dobrą szkołe, pracę? Złudne.


Ja nie będę tkwiła. Wszystko jest tylko kwestią czasu.

e> a Ty.. z Twoją wrażliwością w Warszawie? Współczuję Ci szczerze. Może coś jeszcze uda Ci się zmienić... jeśli tylko bardzo będziesz chciała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mati. dnia Pon 12:25, 27 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Formalny
maszynista z Melbourne


Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 8251
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 534 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 3 planeta od Słońca
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:30, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Myśl, która nasuwa się ptzy czytaniu wszystkich wypowiedzi jest taka, że przyt kształtowaniu opinii o obecnym życiu bardzo wiele zależy od punktu odniesienia. Hower ironicznie, ale trafnie to wskazał.
Gdy czytam o kryteriach, Gerber czy pierś, pampersy czy pieluchy, to takie skojarzenie nasuwa się samo. Jak zorientowałem się już, jestem najstarszy z tutaj piszących, więc siłą rzeczy moje punkty odniesienia są różnią się. Moje dzieciństwo przypadające na wczesne powojenne lata, to czas starości. Matka mając nas trójkę owdowiała, krótko po moim urodzeniu się. Nie miała nawet śladu możliwości zastanawiania się nad "Gerber czy Pampersy". Mając bardzo złe punkty za pochodzenie i w dodatku duszę artystki oraz przyzwyczajenia, że prozaicznymi czynnościami powinna zajmować się służąca, nie mogła znaleźć pracy. Znam więc ja i moje rodzeństwo "smak" głodu i gniew, gdy widzę wyrzucony chleb. Dzieciństwo wypełniło często w miejsce obiadu czytanie o sławnych przodkach i prawda, że pieniądze to rzecz ulotna i nie mogą byc protezą innych niedoskonałości. To było zafascynowanie literaturą, historią, archeologią. Często to one pozwalały zapomnieć o nie zjedzonej kolacji.
Gdy pojawili się moi synowie stać mnie było już na wiele. Udało mi się jednak nauczyć ich, że wcale nie muszą być najlepszego wsród znajomych samochodu, nie muszą wyjeżdżać za granice na modne w tym momencie wakacje żeby móc o tym powiedzieć na spotkaniu ze znajomymi. Moze dlatego obaj osiągnęli wiele więcej niż ich rówieśnicy, a przede wszystkim nie są cierpią z tego powodu, że mając 3 letni model Audi lub 5 letniego Mercedesa nie mają Porsche jak sąsiad. Obaj też, gdy biorą kredyt - np. na dom, obliczają najpierw swoje realne możliwości, a nie swoje ochoty na zdobycie wszystkiego, co mają inni.
Ich dzieciństwo też przypadało na czasy przedgerberowe i przedpampersowe. Tak - takie czasy były... I nie cierpię z tego powodu, że co wieczór prałem i pięciokrotnie płukałem 40 pieluch kupionych na kartki, a także, że trzeba było przecierać marchewki itp... To daje - moim zdaniem, właściwy punkt odniesienia i pozwala jeździć na wczasy w miejsca, kóre wydają się być interesujące, a nie po prostu modne. Pozwala też jeździć samochodem, który jest wygodny i spełnia wszystkie kryteria użyteczności, a nie wybieranym by kłuć w oczy sasiadów. Dlatego nie żałuję większości tych ludzi, którzy cierpią tylko dlatego, ze ich punkt odniesienia przewyższa absurdalnie ich możliwości, a odpowiada jedynie wybujałym żądzom POSIADANIA.
Wbrew wszystkiemu, znalezienie mądrego punktu odniesienia dla realizacji swoich marzeń jest najistotniejsze, ale jak widać często dla wielu osób trudne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paj
maszynista z Melbourne


Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 3593
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1171 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:35, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Mati napisał:
Paj napisał:
Wyjazd do lasu. Życie proste. Tam przyroda wyznacza rytm. Inne są pragnienia, zmartwienia. I wzorce dla dzieci. Nie udało się.
(...)
Tkwię w cholernej Warszawie, niezadowolona, aby on miał dobrą szkołe, pracę? Złudne.


Ja nie będę tkwiła. Wszystko jest tylko kwestią czasu.

e> a Ty.. z Twoją wrażliwością w Warszawie? Współczuję Ci szczerze. Może coś jeszcze uda Ci się zmienić... jeśli tylko bardzo będziesz chciała.

Byłam tu przez ostanich 5 lat w imię....prawdy?
Z poczucia sprawiedliwości?
Do dupy to wyszło.
Bilans smutny.
Trzeba iśc dalej, nie oglądac się za siebie.
Ten czas minął.
Szkoda tych 5 lat, nie warto było.
ALe gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył.
Ja zrobiłam co do mnie należało.
A dzisiaj myślę, dokąd iśc.
I wiem, że pójdę.
Nie można życ tylko dla innych.
Nie można zatracac siebie, bo to nic dobrego nie daje.
Tak jak powiedziałaś; trzeba znaleśc swoje miejsce.
Daj Boże mi mądrości, aby mi było to dane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paj
maszynista z Melbourne


Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 3593
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1171 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:00, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Ps.
Nie szkoda tych 5 lat.
To też była nauka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
slepa i brzydka
madonna z wielkim cycem


Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 10000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 964 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Vondervotteimittiss

PostWysłany: Pon 13:27, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Formalny napisał:
wcale nie muszą być najlepszego wsród znajomych samochodu, nie muszą wyjeżdżać za granice na modne w tym momencie wakacje żeby móc o tym powiedzieć na spotkaniu ze znajomymi.


oj Formalny, a jesli ktos chce miec fajny samochod, bo po prostu lubi? sa tacy ludzie, ktorzy wlasnie taki sposob wydawania pieniedzy uwazaja za przyjemny dla nich i pozyteczny. skad ta czesto powtarzana opinia, ze ladne auto ma sie dla szpanu? skad pomysl, ze egzotyczna wycieczka ma zrobic gula znajomym? albo, ze ponad wygodne cos tam, bardziej musi sie liczyc olej w glowie? wygodne cos tam i olej w glowie nie musza sie wcale wykluczac. powiem wiecej, powinny isc w parze, bo czesto bez jednego nie ma drugiego.

odnosze okropne wrazenie, ze nalezy sie wstydzic i wypierac tego, co sie osiagnelo.

szczerze powiedziawszy zaczyna mnie strach blady ogarniac. w ciagu ostatnich dwoch lat bylam tu i tam.

reka w gore, kto uznal, ze moje relacje z wycieczek (niedokonczone kilkakrotnie) mialy na celu podniesc komus cisnienie?

ide sie z Travela wykasowac. bezzwlocznie! Blue_Light_Colorz_PDT_02


Paj napisał:
Ale gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył.

tekst miesiaca!!


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum po 30-tce Strona Główna -> Po 30-tce Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 2 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin